Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Józef Beck stanie na tyłach Piłsudskiego?

Małgorzata Kalińska 04-05-2009, ostatnia aktualizacja 04-05-2009 20:50

- To on jako pierwszy odważnie powiedział Niemcom i Związkowi Radzieckiemu "nie" - mówi prof. Adam D. Rotfeld. - Powinien być patronem warszawskiej ulicy.

źródło: Wikimedia Commons

To wspólny pomysł prof. Władysława Bartoszewskiego, prof. Adama D. Rotfelda i posła na Sejm RP Pawła Zalewskiego. Jak zgodnie przyznają - polityka zagraniczna Józefa Becka zasługuje na honor i uznanie. - To on przeciwstawił się głośno wrogom i bronił interesów Polski - mówi Paweł Zalewski. - W imię suwerenności zdecydował się na nierówną walkę, którą rozpoczął wygłaszając swoje słynne przemówienie w Sejmie 5 maja 1939 roku.

Beck powiedział wtedy: "Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest honor." - Te słowa idealnie odpowiadały na oczekiwania społeczeństwa. Były ogromną motywacją - twierdzi prof. Rotfeld. - Miały niezwykle istotne znaczenie.

Podobne odczucia ma prof. Władysław Bartoszewski. Gdy Beck przemawiał w Sejmie, profesor był maturzystą.- Zostaliśmy na kilka dni zwolnieni z lekcji, by uczyć się do matury, ale 5 maja dostaliśmy wiadomość w trybie alarmowym, by przyjść do szkoły - wspomina Bartoszewski. Uczniowie mieli słuchać transmisji radiowej z Sejmu. - Tak wstrząsającego przemówienia jak Becka, jeszcze nie słyszałem. Była to odważna odpowiedź na bezczelny czyn Hitlera - wypowiedzenie nam 28 kwietnia 1939 r. paktu o nieagresji - opowiada prof. Bartoszewski.

Rotfeld dodaje, że dzięki Beckowi Polska nie była osamotniona w czasie II wojny światowej. - Z wojny z Niemcami uczynił konflikt europejski, a potem światowy. I być może najskuteczniej ochronił Polskę przed statusem siedemnastej republiki sowieckiej po II wojnie światowej - twierdzi Rotfeld.

W liście do liście do prezydent Warszawy w sprawie nadania jednej z ulic imienia Józefa Becka, politycy piszą: "Dziś, gdy Polska jest bezpieczna w NATO i Unii Europejskiej, tragiczne dylematy, przed którymi stawał Beck należą do przeszłości. Jednak budując pozycję Polski w UE jesteśmy silniejsi pamiętając, iż Polska pierwsza przeciwstawiła się dwóm zbrodniczym totalitaryzmom XX wieku. Świadomość ta jest szczególnie istotna w roku 2009, roku rocznic."- Chcemy, by choćby krótka uliczka w Warszawie nosiła jego imię - apeluje Zalewski. - Konieczny jest historyczny i pozapolityczny konsensus - dodaje.

Która ulica mogłaby nazywać się im. Józefa Becka? Politycy sugerują, że dobrym miejscem mogłaby być ulica przy Sejmie lub przy pl. Piłsudskiego, który był wielkim autorytetem dla Becka. - Może to być nawet mała uliczka, ale grunt, by była - mówi prof. Bartoszewski. - Szwedzi czy też Niemcy pytają często dlaczego nie doceniamy swoich bohaterów i jesteśmy swoimi największymi krytykami? Dlaczego piedestał chce się umazać gównem?

Józef Beck był ministrem spraw zagranicznych od 2 listopada 1932 do 30 września 1939. Starał się prowadzić politykę równowagi w stosunkach między dwoma wielkimi sąsiadami Polski - ZSRR i Niemcami. Przyczynił się m.in. do zawarcia ze Związkiem Radzieckim układu o nieagresji w 1932 oraz z Niemcami deklaracji o niestosowaniu przemocy w 1934. Przypisuje mu się również włączenie do Polski Zaolzia po układzie monachijskim a przed aneksją Czechosłowacji przez Niemcy. Był oskarżany m.in. o prowadzenie polityki proniemieckiej i antyfrancuskiej. Jesienią 1938 r. i wiosną 1939 r. zdecydowanie przeciwstawił się żądaniom niemieckim w sprawie Gdańska i eksterytorialnej autostrady przez polskie Pomorze do Prus Wschodnich, w zamian za udział Polski w pakcie antykominternowskim oraz przedłużeniu paktu o nieagresji z Niemcami z 10 do 25 lat.

Po agresji sowieckiej na Polskę, w nocy z 17 na 18 września 1939 ewakuował się z rządem do Rumunii. Został tam internowany. Zmarł w Stanesti w Rumunii 5 czerwca 1944. Miał 50 lat.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane