Dopiero zaczął się rozpędzać
Stefan Kuryłowicz 1949 – 2011: Słynny polski architekt zginął wczoraj, pilotując awionetkę, która rozbiła się w Hiszpanii.
– Stefan nie żyje. Jest już po tamtej stronie – potwierdziła nam wczoraj wieczorem Barbara Maśluszczak, szwagierka Stefana Kuryłowicza, projektanta wielu słynnych budynków w stolicy. – Jego żona Ewa jest cała i zdrowa. Znajduje się pod opieką rodziny.
Mgła nad Hiszpanią
Dwie maszyny – Cessna Skyline 182 T i Cirrus SR-22 – wystartowały ok. godz. 12.30 czasu lokalnego z miasta San Sebastian do portugalskiego Vilar de Luz. Do wypadku doszło ok. 14 czasu lokalnego. Awionetki prawdopodobnie zderzyły się ze sobą w powietrzu i runęły na ziemię. Jedna spadła na budynek przy miejscu postojowym dla samolotów. Wrak drugiej znaleziono w pobliskich górach Bayas. W jego zlokalizowaniu pomógł system GPS.
Ekipy ratunkowe przez kilka godzin poszukiwały ciała jednej osoby. Według lokalnych mediów hiszpańskich podczas katastrofy w okolicy panowała gęsta mgła i padał ulewny deszcz.
W katastrofie awionetek w Hiszpanii zginął również architekt Jacek Syropolski i Janusz Zieniewicz. Pilotowanie było pasją Stefana Kuryłowicza. Pasją porównywalną z architekturą.
– Umiejętność latania ułatwiała mu pracę. Dzięki awionetce mógł się szybko przemieszczać między Warszawą a Wrocławiem, gdzie też projektował, oraz między Polską a innymi krajami. Bo Stefan był jednym z niewielu polskich projektantów, któremu udało się z sukcesami zaistnieć za granicą – mówi nam jego kolega po fachu Krzysztof Domaradzki. – Jego śmierć to ogromna strata dla naszego środowiska. Stefan ostatnio mówił mi z uśmiechem szczęśliwego człowieka: „Wiesz, dopiero po sześćdziesiątce zaczynam się rozpędzać". Miał 62 lata.
– Szok. Coś strasznego! Jestem wstrząśnięty – w słuchawce załamuje się głos przyjaciela Stefana Kuryłowicza, Andrzeja Chołdzyńskiego. – Za kilka dni mieliśmy się spotkać. Zginął niezwykle zdolny architekt i przyjaciel. Był w pełni twórczych sił. Zostawił mnóstwo niedokończonych projektów.
W stolicy i za granicą
Stefan Kuryłowicz był profesorem Politechniki Warszawskiej i laureatem Honorowej Nagrody SARP z 2003 r. Od 1983 r. prowadził własne biuro – ostatnio pod nazwą Autorska Pracownia Architektury Kuryłowicz & Associates.
Zawsze chętnie włączał się w dyskusje o rozwoju Warszawy. „Jeśli chodzi o urodę Warszawy, to zdecydowanie najpotrzebniejsze jest zagospodarowanie brzegów Wisły. To trzeba zrobić, nie ma cienia powodu, żeby były takie dzikie łęgi" – mówił dziennikarzom. Kuryłowicz był członkiem Rady Architektury i Rozwoju, która doradza prezydent Warszawy.
Jego główne projekty są przede wszystkim związane ze stolicą Polski – to m.in. stacja metra Dworzec Gdański, biurowce Focus Filtrowa przy Trasie Łazienkowskiej, biurowiec PLL LOT przy ul. 17 Stycznia, osiedla: Eko-Park na Polu Mokotowskim i Marina Mokotów przy ul. Racławickiej, a także powstający właśnie terminal pasażerski drugiego lotniska dla Warszawy w Modlinie.
Ostatnio pracował m.in. nad projektem budynku, który miał stanąć w miejscu dawnego Supersamu.
– Był Pniewskim naszych czasów. Jego projekty znaczą kolejne okresy dziejów architektury ostatnich trzech dekad. Odznaczają się wyraźnie w tkance miejskiej miasta. Kuryłowicz przeszedł drogę zawodową od anonimowego trybiku w pracowni projektowej do pozycji prawdziwego celebryty polskiej architektury. Zginął u szczytu swojej kariery – ocenia historyk architektury Jarosław Trybuś.
Poza Warszawą Kuryłowicz zaprojektował m.in. Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu, hotel Hilton w Gdańsku i stadion miejski w Białymstoku.
Był ceniony także na świecie. Jako jedyny polski architekt został zaproszony do Komitetu Doradczego, który ma nadzorować przebieg prac przy modernizacji siedziby ONZ w Nowym Jorku – 154-metrowego wieżowca autorstwa Le Corbusiera i Oscara Niemeyera.
—wsp. lor
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.