Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ukradł sztabki złota za ponad milion złotych

koz, blik 19-01-2011, ostatnia aktualizacja 19-01-2011 22:41

Gorączka złota ogarnęła pracownika firmy, która sprzedaje monety. Ukradł 73 sztabki złota, a na policji zgłosił napad

autor: Pasterski Radosław
źródło: Fotorzepa

W poniedziałek o godz. 11.18 do oficera dyżurnego policji zadzwonił roztrzęsiony mężczyzna. – Zostałem napadnięty, skradziono mi paczkę ze sztabkami złota – mówił 30-letni Łukasz N., wiceprezes firmy, która sprzedaje monety i sztabki złotego kruszcu.

Utrzymywał, że skradziono mu paczkę z 7 kg złota o wartości 1,1 mln zł. – Natychmiast na miejsce pojechały nasze patrole – opowiada Agnieszka Hamelusz ze śródmiejskiej policji.

Z relacji mężczyzny wynikało, że do napadu doszło na ul. Wspólnej, gdy do bagażnika samochodu wkładał on paczkę.

– Ktoś miał go podejść od tyłu, przystawić coś do pleców i zabrać łup. Mężczyzna nie był w stanie opisać sprawcy. Potrafił tylko powiedzieć, że miał dżinsy i buty trekingowe – dodaje funkcjonariusz.

Kryminalni ostro zabrali się do pracy. – Dziwne było to, że do napadu doszło w południe, w ruchliwym centrum miasta, ale nie było świadków przestępstwa – mówi śledczy.

W czasie kolejnego przesłuchania mężczyzna pękł. Przyznał, że zgłosił fikcyjną kradzież. W rzeczywistości paczkę ze złotem dał koledze. Policjanci na siłowni przy ul. Grzybowskiej zatrzymali jego znajomego ze studiów – 30-letniego Antoniego S. W jego mieszkaniu przy ul. Sowińskiego odkryli skrytkę. Pod meblami kuchennymi znaleźli 73 sztabki australijskiego złota.

– Odzyskaliśmy całość skradzionego kruszcu – mówi Agnieszka Hamelusz. Nie jest jasne, dlaczego Łukasz N. zdecydował się zrobić skok na złoto, którym handlował. Być może w ten sposób chciał się zemścić na pracodawcy. – Może postanowił szybko zarobić, bo ponoć dostawał niewielką pensję? – mówi policjant.

Łukasz N. i Antoni S. nie byli wcześniej karani. Pierwszy odpowie przed sądem za złożenie zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie, składanie fałszywych zeznań i kradzież złota. S. zaś oskarżony będzie tylko za kradzież złotych sztabek. Grozi im do pięciu lat więzienia.

W poprzednim roku policjanci ze Śródmieścia odnotowali kilkanaście przypadków fikcyjnych zgłoszeń przestępstw. Z reguły dotyczyły one kradzieży aut i prób wyłudzenia odszkodowań, ale także wymyślonych napadów. Wczoraj zarzuty usłyszał mężczyzna, który brał udział w fikcyjnej kradzieży mercedesa.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane