Bo prezydent nie udostępniła danych...
Już ponad półtora roku prezydent nie chce ujawnić kilku kontrahentów ratusza i wyjaśnić, do kogo trafiły publiczne pieniądze. Dziś rusza proces w sprawie dostępu do informacji publicznej.
Sześć tysięcy złotych za obsługę systemu Elektronicznego Wspomagania Rekrutacji do Szkół Ponadgimnazjalnych. Cztery tysiące za dokonanie analizy socjologicznej „Pikniku naukowego” organizowanego przez Polskie Radio i Centrum Nauki Kopernik. Dziesięć tysięcy za „Współpracę z mediami i organizowanie konferencji w Biurze Edukacji”.
Kto zarobił te pieniądze? Tego nie wiadomo. Mimo że wydał je stołeczny ratusz i że są to środki publiczne, od półtora roku urzędnicy odmawiają udostępnienia tych danych. O sprawie pisaliśmy rok temu w publikacji „Czego nie ujawnia ratusz”. M.in. zacytowaliśmy odpowiedź pracowników Hanny Gronkiewicz-Waltz: „Nie ma powodu, by przyjąć, że sposób wydawania pieniędzy przez jednostki samorządu może być kontrolowany przez poszczególnych obywateli”.
Jednak nie wszystkich takie wyjaśnienie przekonało. – Nie rozumiem, w jakim celu płaci się zewnętrznym wykonawcom dziesięć tysięcy złotych za organizowanie konferencji prasowych, skoro w wydziale prasowym urzędu miasta pracuje kilkanaście osób – tłumaczy radny miejski Jarosław Krajewski (PiS), który najpierw w tej kwestii złożył do prezydent interpelację, później odwoływał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, aż w końcu poszedł do sądu.
– Przypominam, że prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej – odpowiada Marcin Ochmański z wydziału prasowego urzędu miasta i podkreśla, że SKO zgodziło się z tą interpretacją prawną.
Inaczej na kwestię patrzy Adam Sawicki z Programu Przeciw Korupcji Fundacji Batorego. – Kto otrzymał wynagrodzenie w urzędzie miasta, wydaje się być informacją, która standardowo powinna być udostępniona – wyjaśnia Sawicki. – Dziwi mnie, że miasto nie upublicznia tego typu danych. Dla zwykłego obywatela, a tym bardziej radnego, powinno to być jawne. Nie powinno dochodzić do sytuacji, w których starając się dotrzeć do tego typu informacji, trzeba iść do sądu – dodaje.
Pierwsza rozprawa w tej kwestii odbędzie się dziś w sądzie rejonowym przy ul. Marszałkowskiej.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.