Pijani mali pacjenci
Wiosną lawinowo rośnie liczba pijanych dzieci, które trafiają do szpitali. – Blokują miejsca ciężej chorym i są zagrożeniem dla innych pacjentów oraz personelu – mówią lekarze.
Niemal codziennie karetki przywożą do nas pijanych nieletnich. Kiedyś tacy pacjenci zdarzali się incydentalnie, dziś zaczyna być to normą – alarmuje Małgorzata Stachurska-Turos, dyrektor szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej. – Rekordzistą był kilkunastoletni chłopiec, który miał 3,3 promila alkoholu we krwi. Od razu trafił na oddział intensywnej terapii.
Biją i podpalają
Szefowie stołecznych lecznic dla dzieci twierdzą, że pijani stanowią dla nich ogromne obciążenie. – Często są agresywni. Wymagają więc stałego nadzoru personelu, który ma pod opieką także innych, trzeźwych chorych – mówi dr Halina Chełchowska ze szpitala klinicznego przy ul. Działdowskiej.
Zdarza się, że pijani pacjenci wybijają szyby w sali czy wszczynają bójki. Na przykład w lecznicy przy Działdowskiej jeden z trzeźwiejących nastolatków podpalił kosz na śmieci w brudowniku. – Tylko dzięki uwadze personelu nie doszło do większego pożaru – opowiada dr Chełchowska.
Lekarze przyznają, że nie zawsze mają możliwość oddzielenia pijanych pacjentów od innych. Dlatego w jednej sali czasami leży zamroczony nastolatek i chory czterolatek.
Pijani blokują też miejsce innym chorym. A oddziały i tak już pękają w szwach. – W tej chwili na pediatrii zajętych jest wszystkich 48 łóżek. Gdzie mamy kłaść tych pijanych pacjentów? – pyta Małgorzata Stachurska-Turos.
Dyrektorzy podkreślają też, że na leczenie pijanych dzieci wydają ogromne pieniądze.
– Każdej osobie mierzymy poziom alkoholu. Zlecamy też badania toksykologiczne na obecność narkotyków. Bo często nastolatki mieszają używki – opowiada Stachurska-Turos.
Zestaw testów na obecność alkoholu i różnych narkotyków kosztuje ponad 300 zł. – A tylko w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku wykonaliśmy ich ponad 12 tys. – mówi dyrektor szpitala przy Niekłańskiej.
Nie radzą sobie
Pijane dzieci rzadko trafiają do izb wytrzeźwień. – Do nas przywożone są tylko osoby od 14. roku życia, i to gdy nie ma przeciwwskazań zdrowotnych. Dzieci są kierowane do szpitali – opowiada Krzysztof Wojciechowski ze Stołecznego Ośrodka dla Osób Nietrzeźwych przy ul. Kolskiej. Do placówki w 2010 r. trafiło 28 tys. osób, wśród nich było 115 nieletnich.
Zdaniem specjalistów, problem nieletnich uzależnionych od alkoholu narasta. Dlaczego?
– Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ale zawsze przyczyną jest jakiś kłopot. Na przykład nastolatek żyjący w dysfunkcyjnej rodzinie chce się dowartościować, wzmocnić swoją pozycję, integrować z grupą. To sposób na radzenie sobie ze światem – ocenia Eliza Giędosz, psycholog z Młodzieżowej Poradni Profilaktyki i Terapii Poza Iluzją.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.