Akta z praskiego sądu leżały w lesie
Ponad 20 tomów sądowych akt nasz fotoreporter znalazł w lesie pod Wyszkowem. Okazało się, że zaginęły już latem zeszłego roku. Wtedy nie powiadomiono policji, ta zajęła się sprawą dopiero teraz.
Na sądowe dokumenty Robert Wójcik natknął się w niedzielę po południu w Puszczy Białej niedaleko wsi Knurowiec pod Wyszkowem.
– To były całe teczki z sygnaturami i dokumentami z dwóch praskich sądów, z Wydziału Pracy i Ubezpieczeń – tłumaczy fotoreporter. Dodaje, że akta ktoś musiał podrzucić niewiele wcześniej. – Rano padał deszcz, a dokumenty były w dobrym stanie i suche – dodaje Robert Wójcik, który powiadomił o wszystkim policję.
Na miejsce przyjechali funkcjonariusze z Wyszkowa. Zabrali dokumenty. Wszczęli od razu postępowanie z art. 231 Kodeksu karnego, czyli niedopełnienia obowiązków. – Badają, w jaki sposób akta znalazły się w lesie – mówi Tadeusz Kaczmarek, rzecznik mazowieckiej policji.
Marcin Łochowski, rzecznik praskiego sądu okręgowego, któremu wysłaliśmy zdjęcia dokumentów, twierdzi, że znalezione akta to te same, których brak stwierdzono latem zeszłego roku. Zginęły z VII Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych praskiego sądu. – Braki ujawniono po wizytacji z sądu apelacyjnego – opowiada sędzia Łochowski. Dodaje, że w związku z tą sprawą kierownik sekretariatu stracił stanowisko, a wobec sędziego, który zajmował się postępowaniami z zaginionych akt, wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Zostało umorzone, ale decyzja nie jest prawomocna.
O braku dokumentów szefostwo praskich sądów nie powiadomiło policji. – Nie ma takiej praktyki. Przy zaginięciu nie można mówić o celowym działaniu – tłumaczy sędzia Łochowski. Dodaje, że w 95 proc. podobnych przypadków akta zawsze się odnajdywały.
W praskich sądach rozpoczęto procedurę odtwarzania dokumentów. Zawsze tak się dzieje, gdy zaginą akta, bo bez nich nie można dalej prowadzić postępowań. – To były dokumenty spraw, w których zapadły już prawomocne wyroki, ale bez nich nie można było np. wnieść skargi kasacyjnej – mówi sędzia Łochowski.
Ustawa o ochronie danych osobowych zobowiązuje każdego administratora, także sąd, do dbałości o dokumenty, w których takie dane się znajdują.
– Trzeba każdą sprawę wycieku osobno zbadać i ocenić, w jaki sposób do niego doszło. Może się okazać, że zastosowano wystarczające środki ochrony, a wyciek danych związany był np. z kradzieżą dokumentacji. Właściwą do ustalenia takich faktów są policja lub prokuratura – mówi Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzecznik Generalnego Inspektora Danych Osobowych.
W ciągu kilku dni policja z Wyszkowa powinna zwrócić akta praskim sądom. Jeśli sędziowie stwierdzą, że są w dobrym stanie, to nie będą dalej odtwarzane.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.