Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Strażnicy dublują drogówkę

Janina Blikowska, Marek Kozubal 05-05-2011, ostatnia aktualizacja 06-05-2011 11:21

Stołeczna straż miejska zamiast zajmować się pilnowaniem porządku, ściga źle parkujących kierowców – wytyka Najwyższa Izba Kontroli.

W straży miejskiej pracuje ponad 1800 osób
autor: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa
W straży miejskiej pracuje ponad 1800 osób

NIK skontrolowała funkcjonowanie straży miejskiej. Wzięła pod lupę jej działalność od 2005 do połowy 2010 roku. Zdaniem kontrolerów, warszawska SM coraz bardziej przypomina  policję drogową. – Zamiast dbać o porządek na ulicach i osiedlach, strażnicy zajmują się ściganiem kierowców, którzy przekraczają dozwoloną prędkość – uważa Jacek Jezierski, prezes NIK.

Na dowód  kontrolerzy podają dane dotyczące stołecznej straży miejskiej. Wyliczyli, że tylko w latach 2008 i 2009 aż o 156 proc. wzrosła liczba ujawnionych przez mundurowych wykroczeń „przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji”. Głównie dotyczyło to właścicieli samochodów. Ponad 42 proc. wpływów z mandatów pochodziło od kierowców ukaranych za zbyt szybką jazdę po tym, gdy strażnicy wykonali im zdjęcie fotoradarem.

W tym czasie o kilka procent spadła liczba innych interwencji strażników. NIK oceniła to zjawisko negatywnie. – Takich działań oczekują od nas warszawiacy, bo z takimi sprawami najczęściej dzwonią na telefon 986 – tłumaczy Zbigniew Leszczyński, komendant straży miejskiej.

Stają, gdzie popadnie

Jednocześnie NIK wytknęła strażnikom, że nie radzą sobie z nielegalnym parkowaniem. Kontrolerzy zrobili eksperyment i wyszli na ulice stolicy. Na Marszałkowskiej, Mokotowskiej, Nowogrodzkiej i Krakowskim Przedmieściu znaleźli 87 samochodów zaparkowanych w miejscach niedozwolonych, w tym 18 stojących na przejściach dla pieszych lub na środku skrzyżowań. Straż tymczasem nie podejmowała żadnych działań, aby zaprowadzić porządek. Pytany o to w czasie kontroli komendant straży miejskiej Zbigniew Leszczyński tłumaczył, że „spowodowane jest to ogromną skalą nielegalnego parkowania oraz ograniczonymi siłami i środkami straży”.

Dzisiaj szef straży twierdzi, że to się zmienia. Dlaczego? Bo zwiększa się liczba strażników, którzy  potrafią obsługiwać bazę danych i szybko ustalają  właścicieli źle zaparkowanych pojazdów. To pozwala skutecznie ich karać.

Inwalidów nie zapraszamy

Inspektorzy NIK skontrolowali też procedurę naboru do stołecznej straży. W dokumentacji z rekrutacji nie było dokumentów świadczących o nienagannej opinii kandydatów.
– Wywiady na temat kandydatów mogliby przeprowadzać np. policjanci – uważa Paweł Biedziak, rzecznik NIK.

Jednak zdaniem komendanta Leszczyńskiego, w tej chwili nie ma przepisów, które regulują tę kwestię. – Z projektem zmian w ustawie o straży wystąpimy do MSWiA – podkreśla komendant.
NIK stwierdziła też, że budynki straży miejskiej są rozproszone po całej Warszawie i żaden z nich nie jest przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. W dniu zakończenia kontroli strażnicy zajmowali 27 budynków w stolicy. Brak ułatwień dla inwalidów, zdaniem komendanta, wynika z tego, że straż nie jest właścicielem żadnego obiektu, a jedynie ich najemcą. – Niebawem to się zmieni – zapowiada Leszczyński.

Straż miejska za kilka miesięcy przeprowadzi się do nowego budynku przy ul. Młynarskiej bez barier architektonicznych. Komendant zapowiada też, że wystąpi do rady miasta o przyznanie środków na dostosowanie posterunków straży do potrzeb niepełnosprawnych.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane