Budowy bez głowy
Chodnik donikąd, trzymetrowa ścieżka rowerowa i odwodnienie w miejscu, gdzie nie zbiera się woda – zeszłoroczne inwestycje na Ursynowie nie należą do najbardziej udanych.
To jakaś paranoja – stuka się w głowę Janusz Załubicki, mieszkający niedaleko Lasku Brzozowego na Ursynowie. – Obok budowanego właśnie placu zabaw dzielnica zrobiła odwodnienie. Ale zupełnie nie w tym miejscu, gdzie zbiera się woda. Po co było wydawać na to pieniądze?
Władze dzielnicy przyznają, że znają problem. – Odwodnienie za 500 tys. zł przygotował poprzedni zarząd dzielnicy – mówi burmistrz Ursynowa Piotr Guział. – Chodziło o to, by pozbyć się wody zbierającej się po każdym większym deszczu na drodze, którą mieszkańcy Natolina chodzą do stacji metra. Projektant chyba jednak nie pofatygował się, by przyjść na miejsce, więc ujścia do kanału nie znajdują się w dole, w którym zbiera się woda, lecz parę metrów dalej, na górze. Teraz musimy przedłużyć kanalizację.
Chodnik donikąd
Okazuje się, że takich nie trafionych inwestycji zaprojektowano na Ursynowie więcej. Wzdłuż ul. Przy Bażantarni wybudowano chodnik. Ładny, wygodny, szeroki... Jednak zamiast połączyć się z tym, który prowadzi wzdłuż ul. Rosoła, urywa się w szczerym polu. Jeśli ktoś chce iść dalej, musi przejść kilkanaście metrów przez trawnik, co nie jest najlepszym rozwiązaniem, szczególnie po deszczu.
Jeszcze ciekawiej jest po drugiej stronie chodnika, na rogu ul. Przy Bażantarni i al. KEN. Dzielnica postanowiła wybudować tam ścieżkę rowerową. Zaczyna się tuż przed zakrętem, a kończy tuż za zakrętem. Rowerzyści mają więc do dyspozycji ok. 3 metrów drogi.
– Może dzielnica chciała przez to podkreślić, że blok, w którym kręcono serial Alternatywy 4 znajduje się właśnie na Ursynowie? – zastanawia się Michał, rowerzysta z Natolina .
Władze dzielnicy zapowiadają rozmowy z wykonawcami, by poprawiły bezsensowne inwestycje.
Budowa zawali metro?
Kłopoty są również z przedłużeniem al. KEN w kierunku Mokotowa. Okazało się, że w podłożu znajdują się pozostałości po budowie metra. Nie da się ich usunąć w normalny sposób, bo.. zawaliłby się tunel metra.
– Musimy pozbyć się ich inną metodą, ale potrzebny jest na to dodatkowy milion złotych – mówi burmistrz Guział.
Z rzeczywistością rozminęły się też plany budowy ul. Nowoursynowskiej. Okazało się, że nie biegnie ona przez grunty miejskie, lecz te należące do skarbu państwa. Dzielnica musi zapłacić za nie 5 mln zł.
– Po przyjrzeniu się inwestycjom skala fuszerki nas przeraziła – mówi burmistrz Guział. – Teraz musimy naprawiać wszystkie niedoróbki. Będzie to kosztować dzielnicę kilka dodatkowych milionów złotych.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.