Nie ma kto szkolić specjalistów
Na Mazowszu dramatycznie brakuje pediatrów i neonatologów. Za mało jest też ortodontów i geriatrów. Powód? Młodzi medycy nie są zainteresowani deficytowymi specjalnościami, a jeśli już się tacy znajdą, to nie ma ich kto kształcić.
Dłuższe kolejki do dobrze wyszkolonych lekarzy, konsultacje odwlekane o wiele miesięcy, płatne wizyty w prywatnych gabinetach zamiast w publicznej służbie zdrowia. To skutki malejącej liczby specjalistów. Na Mazowszu najbardziej brakuje pediatrów i neonatologów.
Prof. Andrzej Radzikowski, wojewódzki konsultant ds. pediatrii, przyznaje, że dziecięcy lekarze starzeją się w zastraszającym tempie. – Niektóre placówki musiały ściągnąć emerytów, 60-, a nawet 70-latków – alarmuje Radzikowski. Szacuje, że w stolicy brakuje aż 50 pediatrów.
A nowych medyków wcale nie przybywa. Specjalizację z pediatrii robi się aż pięć lat. – Młodych odstraszają też tragiczne warunki pracy w dziecięcych szpitalach i zbyt niskie pensje – podkreśla Radzikowski. Podobnie jest z neonatologami zajmującymi się noworodkami i wcześniakami.
– To trudna specjalizacja – mówi Katarzyna Paczek, dyrektor Mazowieckiego Centrum Zdrowia Publicznego. – W dodatku nie ma co myśleć o prywatnej praktyce. Neonatolodzy pracują w zasadzie tylko w szpitalach.Dyrektorzy stołecznych szpitali czują się bezradni. – Od miesięcy szukamy pediatrów, ale ich nie ma – przyznaje Jarosław Rosłon z Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego.
A sytuacja staje się wręcz dramatyczna. Od sierpnia dyrektorzy nie będą już mogli zatrudniać w poradniach lekarzy bez właściwej specjalizacji, np. internisty w charakterze pediatry.
Chcą zarobić
Katarzyna ukończyła Warszawski Uniwersytet Medyczny. Marzyła o tym, aby zostać chirurgiem-onkologiem, ale znajomi lekarze jej odradzali. – Będziesz uczyć się lata, a później za grosze harować w szpitalu. Wybierz coś, na czym dobrze zarobisz – przekonywali.
Zdecydowała się więc na ginekologię. Dziś jest zadowolona z wyboru. Pracuje w publicznym szpitalu, ale ma też prywatny gabinet. – Stać mnie na wakacje za granicą, jeżdżę dobrym autem – opowiada.
Młodzi lekarze nie chcą specjalizować się w niedochodowych dziedzinach. – Przy wyborze specjalizacji często kierują się tym, czy będą mogli otworzyć własną praktykę – potwierdza Katarzyna Paczek. W tym roku na rezydentury MCZP przyjęło 619 osób.
Najwięcej osób decyduje się na ginekologię, kardiologię czy alergologię. – Rozchwytywana jest też anestezjologia. Zakwalifikowaliśmy prawie wszystkich, którzy się zgłosili. Anestezjologów szukają zagraniczne szpitale, gabinety stomatologiczne, prywatne lecznice – komentuje Paczek.
Chętnych nie ma za to na specjalizację z chorób wewnętrznych czy medycyny rodzinnej. – Zostało nam około stu wolnych miejsc dla rezydentów – mówi Paczek.
Przyszłych specjalistów kształcić mogą tylko placówki posiadające akredytacje ministra zdrowia, z minimum dwoma lekarzami z tytułem specjalisty zatrudnionymi na pełny etat. Tylko oni mogą pełnić funkcje tzw. kierowników specjalizacji. – Każdy z nich może prowadzić maksymalnie trzech lekarzy – tłumaczy Paczek.
Gdzie się uczyć
Sęk w tym, że jest to funkcja czysto charytatywna, bez wynagrodzenia. Doświadczeni lekarze nie chcą brać na siebie dodatkowych obowiązków, które wiążą się nie tylko z praktycznym, ale i naukowym szkoleniem kandydatów.
W Warszawie są np. tylko dwa ośrodki, które kształcą ortodontów (szpital przy ul. Lindleya oraz Wojewódzkie Centrum Stomatologii przy ul. Nowy Zjazd). – Jeśli przyjmiemy określoną liczbę lekarzy na specjalizację w danym roku, to wolne miejsca pojawią się dopiero za pięć lat. Tyle trwa nauka – mówi Paczek.
Na Mazowszu nie kształci się też geriatrów, bo nie ma ani jednego oddziału geriatrycznego.
Dyrektor MCZP podkreśla, że konieczna jest zmiana modelu kształcenia. A Ministerstwo Zdrowia planuje m.in. zlikwidować staż podyplomowy, skrócić czas specjalizacji oraz zwiększyć pensje lekarzom wybierającym deficytowe dziedziny.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.