Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bez domu, bez przychodni

ASAB 15-10-2009, ostatnia aktualizacja 16-10-2009 09:25

Placówce leczącej bezpłatnie warszawskich bezdomnych grozi zamknięcie. – Miasto nie może finansować prywatnej opieki zdrowotnej – tłumaczą urzędnicy.

autor: Gardziński Robert
źródło: Fotorzepa

Przychodnia zdrowia dla bezdomnych prowadzona przez stowarzyszenie Lekarzy Nadziei działa przy ul. Wolskiej od 19 lat. 19 lekarzy różnych specjalności pomaga potrzebującym za darmo.

– Przyjmujemy ok. 8 tys. rocznie, zarejestrowanych mamy 10 tys. – mówi Agnieszka Fill, pielęgniarka z przychodni.

Placówce właśnie wygasa pięcioletnia umowa z miastem, które dawało pieniądze na utrzymanie poradni: media, środki opatrunkowe, wynagrodzenie pielęgniarek. Na same leki, które są rozdawane pacjentom, przychodnia wydaje ok. 10 tys. zł miesięcznie.

– Miasto powinno zabiegać o nas, a nie my o miasto – tłumaczy Fill. – Nasi pacjenci są brudni, zawszeni, mają świerzb. Co tydzień wykrywamy przypadki gruźlicy, grypy. Brak przychodni doprowadzi do epidemii.

Biuro Polityki Społecznej tłumaczy, że nie może dłużej finansować placówki. – Zmieniła się ustawa i nie ma możliwości utrzymywania prywatnego zakładu opieki zdrowotnej ze środków miasta – mówi Teresa Sierawska, zastępca dyrektora BPS. – Bezdomny może jednak zgłosić się do ośrodka pomocy społecznej. Jeśli ten uzna, że pacjent potrzebuje lekarza, NFZ zapłaci za leczenie.

– To urzędnicze spojrzenie znad biurka – denerwuje się dr Maria Sielicka-Gracka, wolontariuszka w przychodni.

– Niech mi pokażą bezdomnego, który mieszka na działkach i pójdzie do opieki społecznej załatwiać formalności. Oni żyją po swojemu, my jednak musimy im pomóc.

Miasto radzi przychodni, żeby podpisała kontrakt z NFZ. – Ale to rozwiązuje problem tylko częściowo. Z naszej pomocy mogłoby korzystać wtedy jedynie 20 proc. dotychczasowych pacjentów, bo ubezpieczony jest co piąty – mówi dr Sielicka-Gracka.

Ratusz proponuje przychodni, że może dofinansować punkt poradnictwa socjalnego. Poradnia złożyła już ofertę i czeka na podpis prezydent miasta. Byłyby to jednak nieporównywalnie mniejsze pieniądze. Lecznica zwróciła się o pomoc do rzecznika praw obywatelskich.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane