Numerek zamiast snu
Żeby dostać się do pediatry w przychodni na Żoliborzu już o godz. 5 rano rodzice ustawiają się po numerki. Podobnie jest w innych placówkach. – Dlaczego nie można zapisać się przez Internet? – pytają pacjenci.
Wtorek, godz. 6 rano. Pod przychodnią przy ul. Sieciechowskiej 4 stoi już kolejka pacjentów. Pierwsi z nich byli tu jeszcze przed świtem. By się rozgrzać, przestępują z nogi na nogę, niektórzy wyciągają kanapki. – Stoję od godziny – mówi mężczyzna w kapturze. – Ale dziecko choruje od kilku dni i nigdzie nie mogłem znaleźć lekarza, wolałem tu przyjść nad ranem i pilnować miejsca.
– Ale czy to normalne, że musimy stać w kolejce dwie godziny przed otwarciem rejestracji? – irytuje się pani Karolina, która też próbuje dostać się z dzieckiem do pediatry.
A telefon milczy
Tuż po godz. 7.30 numerki do pediatrów na Sieciechowskiej rozchodzą się błyskawicznie. Wiele osób znów odchodzi z kwitkiem. Podobne kłopoty z dostaniem się do pediatry czy internisty są teraz w całym mieście. Nasi czytelnicy informują nas m.in. o nocnych kolejkach do rejestracji w przychodniach na Białołęce, w Ursusie i Śródmieściu. Jednak dyrektorzy placówek zapewniają, że kolejki nie są efektem złej organizacji pracy.
– Choruje coraz więcej osób – tłumaczy Małgorzata Zaława-Dąbrowska, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Lecznictwa Otwartego Warszawa-Żoliborz. – Jednak pacjenci mogliby spokojnie przyjść o 7.30, kiedy otwieramy rejestrację. Dostaliby numerek. A jeśli zabrakłoby miejsc, lekarz i tak przyjmie chore dziecko – zapewnia.
Sytuacją w przychodniach zbulwersowany jest jednak Narodowy Fundusz Zdrowia. – To skandal. Nie rozumiem, po co narażać pacjentów na tak wczesną pobudkę? – komentuje Wanda Pawłowicz, rzeczniczka mazowieckiego NFZ. – Chory musi mieć możliwość zapisania się do lekarza także przez telefon – przypomina.
Ale to tylko teoria. Do wielu stołecznych przychodni nie sposób się dodzwonić. – Nie mamy czasu na odbieranie telefonów. Na bieżąco musimy rejestrować i tak zdenerwowanych już chorych, wyszukiwać ich karty, zapisywać na kolejne wizyty. A w poczekalni kłębi się tłum – przyznaje jedna z rejestratorek ze śródmiejskiej przychodni.
Na przestarzałym systemie zapisów tracą pacjenci. I pytają: – Dlaczego do lekarza w stolicy nie można zapisać się przez Internet? Mamy XXI wiek! – irytuje się pan Julian z Białołęki.
– Gdy córka zachorowała, przesiedziałem z telefonem przy uchu dwie godziny. W końcu pojechałem z nią do przychodni. Po dwóch godzinach zrezygnowaliśmy i poszliśmy do prywatnego lekarza – mówi.
W sieci... obietnic
O uruchomieniu internetowej rejestracji do lekarzy w stolicy mówi się od kilku lat. Ale za każdym razem urzędnicy dochodzą do wniosku, że to się nie uda. – Bo to nie rozwiąże problemów z dostaniem się do lekarzy – uważa Dariusz Hajdukiewicz, dyrektor Biura Polityki Zdrowotnej. – Przychodnie mają różnych właścicieli, są też organy niepubliczne, które mają kontrakt z NFZ – dodaje. – System musiałby obejmować wszystkie placówki.
Jednak niektóre miejskie przychodnie postarały się o środki z Unii i w czerwcu przyszłego roku uruchomią internetowe zapisy. System wprowadzi m.in. 39 publicznych przychodni z Mokotowa, Ochoty, Woli i Żoliborza. Przez Internet będzie można zarejestrować się do specjalisty czy lekarza pierwszego kontaktu. Takie udogodnienia będą też w placówkach na Bródnie i w Wawrze. W tej drugiej dzielnicy za kilka tygodni zacznie też działać call center. – Zajmie się zapisywaniem pacjentów, którzy narzekali, że nie mogą się dodzwonić do rejestracji – tłumaczy Maria Aleksandra Kąkol, dyrektor SZPZLO z Wawra.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.