Barska: urazowy korek
W lecznicy przy ul. Barskiej kończą się miejsca na oddziale urazowym. To efekt zniesienia w mieście ostrych dyżurów.
– Codziennie z przerażeniem patrzę na rosnącą liczbę pacjentów – załamuje ręce Mirosława Rutkowska, dyrektorka Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej św. Anny przy ul. Barskiej. – Nie spodziewaliśmy się tak dużego naporu. Karetki ciągle przywożą nowych chorych. Boję się, co będzie, gdy warszawiacy wrócą z ferii.
Już teraz szpital zatrudnił dodatkowy personel na dyżury i uruchomił nowy gabinet.
– W weekend zabrakło nam czystych narzędzi. Musieliśmy uruchomić sterylizację. Ściągałam pracowników w wolny dzień – mówi Rutkowska.
Od 1 lutego w stolicy obowiązuje nowy system pomocy pacjentom z urazami. Chorzy mogą zgłosić się do wybranego szpitala z oddziałem ortopedyczno-urazowym. Ma on obowiązek udzielić pomocy o każdej porze dnia i nocy.
Władze województwa przekonują, że rozwiązanie się sprawdza. – Zniknęły kolejki. Chorzy nie czekają już kilka godzin na przyjęcie. Są przyjmowani niemal od ręki – zaznacza Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki.
Ze wstępnych analiz wynika, że najwięcej pacjentów trafia właśnie do szpitala przy ul. Barskiej. – W ciągu siedmiu dni przyjęliśmy na oddział aż 45 osób, 25 już zoperowaliśmy. Łącznie na miejscu opatrzyliśmy ponad 250 pacjentów – wylicza Mirosława Rutkowska. – Wcześniej, gdy ostry dyżur pełniliśmy raz w tygodniu, na oddział trafiało nie więcej niż 15 chorych. – Mamy ostatnie wolne miejsca. Nie wiem, co dalej. Pacjentów urazowych nie możemy kłaść na oddziale ortopedycznym ze względu na ryzyko zakażenia – tłumaczy.
Ostrzega, że lecznica nie udźwignie takiego obciążenia. – Ponosimy ogromne koszty. Kontrakt na świadczenia urazowe skończy się nam już w połowie roku – podkreśla Rutkowska. – Jeśli sytuacja się nie zmieni, będziemy odwoływać planowe przyjęcia – dodaje.
Władze województwa uspokajają. – Część chorych z Barskiej być może przejmie np. Szpital MSWiA przy ul. Wołoskiej – mówi Jacek Kozłowski. Do lecznicy przy Barskiej karetki zwożą bowiem chorych z najcięższymi urazami z czterech dzielnic: Bemowa, Ursusa, Ochoty i Włoch. Większość urazówek obsługuje dwie, np. Szpital Czerniakowski – Dolny Mokotów i Wilanów.
W innych placówkach miejsc na razie nie brakuje.
– Codziennie zgłasza się około 20 pacjentów, z czego dwóch wymaga hospitalizacji. Wcześniej podczas jednego ostrego dyżuru na oddział trafiało ponad 20 pacjentów. To zaburzało wcześniej zaplanowane zabiegi – wyjaśnia Agnieszka Jeziorska, rzeczniczka Szpitala Bródnowskiego. Podobnie jest w Szpitalu MSWiA. – Dziennie mamy 20 pacjentów. Wcześniej było to nawet 140 osób, z czego aż 15 wymagało zatrzymania na oddziale – wyjaśnia Jarosław Buczek, rzecznik placówki.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.