Dwie awantury: o szpitale i dodatki
Ubrani na czarno nauczyciele walczyli o dodatki do pensji. A opozycja broniła szpitali przed prywatyzacją
To były dwa wywołujące największe emocje tematy obrad wczorajszej sesji Rady Warszawy. Nauczyciele wyższych pensji jednak nie wywalczyli. A opozycja w głosowaniu nad przekształceniem szpitali w spółki też poległa.
Czarny czwartek
Na sesję przyszło ponad stu nauczycieli z mokotowskich szkół. Byli ubrani na czarno.
– Dla nas to czarny czwartek. Nie zgadzamy się na pogrzeb mokotowskiej oświaty! – uzasadniali. Zaprotestowali (wspierani przez związkowców z ZNP i NSZZ „S"), ponieważ Mokotów, jako jedyna dzielnica w stolicy, nie wypłacił nauczycielom gwarantowanych uchwałą z lipca dodatków motywacyjnych. Mieli dostać 450 zł. – Ale burmistrz Mokotowa zdecydował o przyznaniu zaledwie 200 zł. Nie dotrzymał umowy społecznej i naszym zdaniem złamał prawo – mówi „Rz" Urszula Woźniak, szefowa mokotowskiego oddziału ZNP.
Na razie dyrektorzy tylko czterech placówek (na 107 szkół w dzielnicy) złożyli w dzielnicy wnioski o wypłacenie dodatków dla nauczycieli. Pozostali czekają, aż dzielnica zaplanuje wyższe środki. Ale pieniędzy na ten cel w budżecie nie ma, bo dzielnicy nie udało się sprzedać dwóch nieruchomości. A ratusz nie kwapi się na razie, by na ten cel dołożyć. Wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński przyznał wczoraj, że zmniejszenie dodatku motywacyjnego dla nauczycieli „wymusiła sytuacja finansowa miasta". – Być może na Mokotowie zawiodła też komunikacja społeczna. Postaramy się to naprawić – stwierdził. Ale zwrócił uwagę, że dodatek motywacyjny decyzją dyrektora szkoły powinien wyróżniać tylko tych najlepszych nauczycieli i wtedy jego wartość przyznawana nauczycielowi byłaby wyższa.
Dziś nauczyciel dyplomowany zarabia średnio 5252 zł, mianowany – 4161 zł, kontraktowy – 3421 zł, a stażysta – 2906 zł. – Więc mówienie o tragicznej sytuacji nauczycieli w Warszawie jest przesadą – stwierdza wiceprezydent Paszyński.
– A pieniądze na wyższe dodatki do pensji będą, gdy uda się nam sprzedać np. budynek po byłym domu dziecka przy ul. Rakowieckiej – powiedział nam wiceburmistrz Mokotowa Krzysztof Skolimowski. Dziś „dziura budżetowa" w tej dzielnicy wynosi 17 mln zł (na dodatki potrzeba ok. 1,2 mln zł /mies.)
Tylko tyle udało się uzyskać protestującym nauczycielom. Więcej konkretów nie usłyszeli.
Spółki lekiem na długi
Konkretne były natomiast decyzje radnych w sprawie dwóch stołecznych szpitali. Szpital Praski przy al. Solidarności i Szpital św. Zofii decyzją radnych PO zostaną przekształcone w spółki prawa handlowego. W tym przypadku opozycja (PiS i SLD) zwarła szyki i krytykowała pomysł jednym głosem.
SLD pytał, czy to wstęp do prywatyzacji tych placówek. PiS atakował, że ucierpią mieszkańcy, bo szpitale w chęci zysku będą likwidować niedochodowe formy leczenia. – Czy po przekształceniu w spółkę pacjentki będą płacić za poród w Szpitalu św. Zofii? – pytała radna PiS Alicja Żebrowska.
– Ja nie muszę chyba kolegom tłumaczyć, że rodzić dzieci to nie jest to samo, co zażywać witaminy! – wtórowała Paulina Piechna-Więckiewicz (SLD).
– Ale my niepotrzebnie schodzimy na ginekologię. Nie mamy tu przecież rodzić dzieci. Mamy urodzić spółki – odparował szef Biura Polityki Zdrowotnej Dariusz Hajdukiewicz. I zapewnił, że zabiegi na Żelaznej pozostaną bezpłatne.
A szpitale – po bólach dyskusji – zostaną przekształcone.
– Dla nas jest to dobra decyzja. Bo będziemy mogli dodatkowo wykorzystać ambulatorium czy inne pracownie, które dziś wieczorami stoją puste – ocenił dyrektor Szpitala św. Zofii Wojciech Puzyna.
Szpital Praski zaś dzięki temu zostanie oddłużony. Dziś ma ponad 113 mln zł długu. Kolejne do przekształceń są szpitale Czerniakowski i Grochowski.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.