Kilka godzin w ogonku po niepodległą monetę
Kilkaset osób stanęło w kolejce do NBP, by zdobyć złotą 50-złotówkę wybitą z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości.
Kolejkowicze zaczęli ustawiać się przed bankiem na pl. Powstańców Warszawy już w niedzielę po południu. A razem z nimi pojawili się stacze, którzy za kilkadziesiąt złotych oferowali miejsce w kolejce.
– Czekałem ponad dziewięć godzin, ale opłaciło się – mówił Arkadiusz Piotrowski, który jako jeden z pierwszych kupił monetę. – Dla mnie to lokata kapitału. Poczekam, jak będzie więcej warta.
Złota moneta jest niewiele większa od dwugroszówki. Na awersie znajduje się godło Polski, nominał i Grób Nieznanego Żołnierza, na rewersie Józef Piłsudski na koniu i legioniści. W banku trzeba było za nią zapłacić 370 zł.
Większość staczy przyznawała, że kupuje numizmat, by na nim zarobić. Zaraz po wyjściu z banku próbowali odsprzedać monetę. – Chcieli za nią prawie 700 zł. Kilka razy do mnie podchodzili – denerwuje się starszy pan z ogonka.
W NBP przy ul. Siedmiogrodzkiej monet zabrakło już po godzinie. W tej placówce do sprzedaży przeznaczono ich jedynie 40 sztuk.
Do sprzedaży trafiły też złota moneta o nominale 200 zł (cena 1440 zł) oraz srebrna dwudziestozłotówka (70 zł).
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.