Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Urzędnik do urzędu, czy na fuchę?

Monika Górecka-Czuryłło 27-07-2008, ostatnia aktualizacja 28-07-2008 21:23

Praktyka „dorabiania“ do pensji wśród miejskich urzędników to nie specyfika warszawska. Bywa tak w innych miastach. Ale nie wszędzie.

Karta i urządzenie do głosowania to podstawowe narzędzia pracy radnego Warszawy.
autor: Dominik Pisarek
źródło: Fotorzepa
Karta i urządzenie do głosowania to podstawowe narzędzia pracy radnego Warszawy.

Wiceprezydent stolicy jest w radzie nadzorczej miejskiej spółki. Miesięcznie dostaje za to kilka tysięcy złotych. W spółkach zasiadają też burmistrzowie. Za pracę w radzie nadzorczej stołecznego MPWiK można dostać ok. 2 tys. zł miesięcznie. Takie „dorabianie“ do urzędniczej pensji jest zgodne z prawem. Oficjalnie stołeczni urzędnicy twierdzą, że to dobre połączenie: miejski urzędnik i miejska spółka.

– Nadzoruję SPEC–em nie jako Jarosław Kochaniak, ale jako wiceprezydent miasta. To ono mnie deleguje, jego interesów w spółce pilnuję – wyjaśnia. Nieoficjalnie urzędnicy przyznają, że praca w radzie nadzorczej miejskiej spółki do sposób na podwyższenie zarobków.

Sprawdziliśmy, czy w innych miastach ratusz też deleguje swoich urzędników do pilnowania miejskich spółek. Bywa różnie.

W Gdańsku jest podobnie jak w Warszawie. Zastępcy prezydenta zasiadają w radach nadzorczych spółek miejskich. – Dzieje się tak z dwóch powodów – wyjaśnia Dariusz Wołodźko z Biura Prasowego prezydenta Gdańska. – Po pierwsze, wzmacnia się w ten sposób nadzór właścicielski, jakim jest prezydent. Drugim powodem są płace w samorządzie, które ograniczają zarobki zastępców prezydenta. Zasiadanie w radach nadzorczych pozwala na zwiększenie zarobków tych fachowców.

Ale na południu Polski znaleźliśmy inny przykład. Wiceprezydenci Krakowa nie zasiadają w miejskich spółkach.

– Takie stanowiska zajmują niezależni fachowcy – dowiedzieliśmy się w biurze prasowym. – Oni lepiej znają się na specyfice każdej ze spółek, których miasto ma kilkanaście, o różnej specjalności. Mają też więcej czasu na faktyczny nadzór nad spółkami. Wiceprezydenci, których jest czterech, zajmują się zarządzaniem miasta, nie spółek.

Wiceprezydenci

Jarosław Kochaniak, lat 41, absolwent Politechniki Warszawskiej i Instytutu Studiów Międzynarodowych w Wyższej Szkole Zarządzania Międzynarodowego im. G. Fishera w Monterey. Przeciętne miesięczne zarobki w ratuszu za rok ubiegły to ok. 14 tys. zł.

Marek Andruk, lat 49, absolwent zarządzania i administracji na Uniwersytecie Warszawskim. Przeciętne miesięczne zarobki za ub. rok jako burmistrza Woli to ok. 14 tys. zł.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane