Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Urzędnicy grają na czas

Izabela Kacprzak, Grazyna Zawadka 23-09-2016, ostatnia aktualizacja 23-09-2016 10:59

Do końca miesiąca prokuratorzy zdecydują, które z ponad 40 śledztw reprywatyzacyjnych będą na nowo podjęte. Wiadomo, że co najmniej kilka.

autor: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa

Prokuratury różnych szczebli w Warszawie i we Wrocławiu, a w nich specjalne zespoły prowadzą śledztwa dotyczące wątpliwych zwrotów nieruchomości, zabranych przed laty na mocy tzw. dekretu Bieruta. Podejrzenia są poważne: działki i kamienice odzyskiwali często nie prawowici spadkobiercy, lecz osoby nieuprawnione, nagminne było skupowanie roszczeń, a beneficjenci – w tym prawnicy – byli powiązani z urzędnikami wydającymi decyzje.

Obecnie toczy się kilkanaście śledztw, ale niezależnie od nich kontrole prowadzi CBA. Dodatkowo w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie specjalny zespół bada, które ze śledztw prowadzonych w latach 1999–2016 umorzono – lub odmówiono wszczęcia – nie wyczerpując inicjatywy dowodowej. Z informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że już wiadomo, że co najmniej kilka śledztw będzie wznowionych.

Postępowanie w najgłośniejszej sprawie – reprywatyzacji jednej z najdroższych działek w stolicy, położonej przy Pałacu Kultury i Nauki – prowadzi Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. Bada on także kilka innych decyzji o zwrocie stołecznych nieruchomości.

Wyjaśnienie kwestii reprywatyzacji deklarowała również prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zdymisjonowała swoich zastępców: Jacka Wojciechowicza i Jarosława Jóźwiaka mającego nadzór nad Biurem Gospodarki Nieruchomościami, które zajmowało się sprawami reprywatyzacyjnymi. Zapewniła, że to decyzje „merytoryczne" i nie mają na celu „zapudrowania" afery.

Z upoważnienia prezydent ratusz złożył także do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy reprywatyzacjach. Do 20 września miał wskazać, do których decyzji swoich urzędników ma wątpliwości. Zamiast tego zadeklarował, że udostępni śledczym potrzebne materiały.

– To miał być dla prokuratury materiał pomocniczy – przekonuje Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.

Wyjaśnienia udziału w tzw. aferze reprywatyzacyjnej warszawskich adwokatów chce natomiast Naczelna Rada Adwokacka. W środę jej prezes, mec. Andrzej Zwara, spotkał się z przedstawicielami stowarzyszenia „Miasto jest nasze", które ujawniało patologie w handlu roszczeniami. Organizacja przekazała komplet materiałów z postępowań, w których występują warszawscy adwokaci.

– Nie chcemy chować głowy w piasek, zależy nam na wyjaśnieniu dogłębnie i do końca spraw, które rzutują na opinie o naszym środowisku i udziału w nich konkretnych adwokatów – mówi mec. Zwara. – Nie przesądzamy o winie adwokatów występujących w sprawach roszczeń, ale sami chcemy sprawdzić, czy nie złamano prawa lub etyki. Po analizie materiałów, jeśli wątpliwości się potwierdzą, sprawy trafią do rzecznika dyscyplinarnego przy NRA, który może wszcząć postępowania wyjaśniające lub dyscyplinarne.

W głośnych sprawach występowało pięciu adwokatów z Warszawy. – Miasto nie jest zainteresowane wyjaśnieniem sprawy, bo nie jest czyste. Chęci adwokatów doceniam, choć oczyszczanie własnego środowiska nie jest łatwe – mówi Jan Śpiewak ze stowarzyszenia „Miasto jest nasze".

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane