Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Generał czeka na wyrok

Izabela Kacprzak 13-06-2017, ostatnia aktualizacja 13-06-2017 09:05

Proces lustracyjny najwyższego rangą polskiego wojskowego to zaledwie siedem wokand od 2012 r.

autor: Arkadiusz Dwulatek
źródło: Combat Camera

Blisko pięć lat temu Instytut Pamięci Narodowej oskarżył o kłamstwo lustracyjne gen. broni Sławomira Dygnatowskiego, pilota wojskowego i ówczesnego zastępcę dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych. Wojskowy odszedł na emeryturę, ale sprawiedliwości nie doczekał się do dziś. – To najdłużej trwający proces w historii procesów lustracyjnych – oceniają prokuratorzy.

Wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego wobec generała wpłynął do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie w listopadzie 2012 r. IPN oskarżył go o to, że w oświadczeniu lustracyjnym nie przyznał się do współpracy z funkcjonariuszami Wojskowej Służby Wewnętrznej (odpowiednik dzisiejszego kontrwywiadu wojskowego). Zdaniem prokuratorów, gen. Dygnatowski od 1979 r. do 1983 r. był tajnym współpracownikiem o ps. Orion. Za kłamstwo lustracyjne grozi zakaz pełnienia funkcji publicznych od trzech do dziesięciu lat.

Choć posiedzenie, na którym zdecydowano o wszczęciu postępowania lustracyjnego, odbyło się pod koniec listopada 2012 r., pierwszą rozprawę wyznaczono prawie dwa lata później – pod koniec września 2014 r. Jednak nie udało się wtedy odczytać wniosku lustracyjnego generałowi, bo, jak tłumaczy nam praski sąd, „nie stawił się jeden z obrońców lustrowanego a lustrowany nie wyraził zgody na prowadzenie rozprawy pod jego nieobecność". Co prawda na sali był obrońca (substytut), ale jego „pełnomocnictwo do obrony zostało podpisane dzień przed rozprawą i nie miał możliwości zapoznać się z aktami sprawy".

Proces ruszył na początku grudnia 2014 r. W 2015 r. odbyły się cztery rozprawy, na których m.in. przesłuchano w specjalnej sali do przeprowadzania tajnych rozpraw w Sądzie Najwyższym świadka z akt niejawnych. W 2016 r. odbyły się zaledwie dwie rozprawy, na których w sumie przesłuchano trzech świadków. Potem rozprawę odroczono. Powód? „Z uwagi na zgłoszoną przez lustrowanego chęć złożenia dodatkowych wyjaśnień co do materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie" – odpowiada nam sąd.

W tym roku odbyły się dwa posiedzenia: jedno odroczono, a na drugim nie stawił się autor prywatnej opinii grafologicznej zleconej przez lustrowanego (opinia wpłynęła na początku tego roku). Jak tłumaczy nam sąd, kolejny termin dla tego świadka wyznaczono na wrzesień 2017 r.

Prok. Andrzej Majcher, który oskarżał gen. Dygnatowskiego, przyznaje, że „z pewnością ten proces jest najdłużej trwającym postępowaniem spośród spraw Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Katowicach". – Nie chcę oceniać obciążenia pracą sądu w Warszawie, natomiast mogę powiedzieć, że w sądach okręgowych w Katowicach i Gliwicach postępowania lustracyjne trwają tyle lat tylko wtedy, gdy po kolejnych uchyleniach orzeczeń trwa już trzeci czy czwarty proces w pierwszej instancji – podkreśla prokurator IPN.

Sędzia Joanna Zaremba, rzeczniczka Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, w odpowiedzi udzielonej „Rzeczpospolitej" przewlekłość sądu tłumaczy, że „w pierwszej kolejności wyznaczane są terminy rozpraw w sprawach, w których wobec oskarżonych stosuje się areszt tymczasowy". Ale to niejedyny problem. – W tej sprawie dodatkową trudnością jest ustalenie wspólnego terminu dla trzech sędziów – członków składu orzekającego. To sędziowie zawodowi, którzy niemal codziennie orzekają w innych sprawach, mają swoje wokandy.

Mecenas Piotr Kruszyński, obrońca gen. Dygnatowskiego, nie chce komentować sprawy. – Przepraszam, w sprawach, w których wstępuję jako obrońca, nie mogę się wypowiadać.

Rozpoczęcie lustracji w wojsku rozpoczęło się po likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych w 2006 r. i uzyskaniu przez IPN dostępu do archiwów wojskowych. „Wcześniej one były w większości tajne, bądź wręcz ukryte w zbiorze zastrzeżonym IPN" – mówił portalowi wpolityce.pl dr hab. Sławomir Cenckiewicz. Jego zdaniem z WSW współpracowało wielu wojskowych.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane