Rozkręca się bój o stolicę
Dzika reprywatyzacja wraca jako temat polityczny. Wszystko za sprawą wtorkowej rozprawy komisji weryfikacyjnej w sprawie kamienicy przy ul. Nabielaka 9.
Sprawa Jolanty Brzeskiej – zamordowanej w 2011 roku założycielki Stowarzyszenia Lokatorów – stała się symboliczna dla całej warszawskiej reprywatyzacji. Dlatego rozpoczynająca się we wtorek rozprawa przed komisją weryfikacyjną dotycząca Nabielaka 9, czyli kamienicy, gdzie mieszkała Brzeska, budzi tak duże polityczne emocje. – Ta rozprawa pokaże, jak miasto działało wobec organizujących się w obronie swoich praw lokatorów – mówi „Rzeczpospolitej" Sebastian Kaleta, członek komisji weryfikacyjnej.
Polityczna linia prezydent Warszawy w sprawie Nabielaka 9 jest już znana. – Decyzje zwrotową podpisał Mirosław Kochalski, z upoważnienia prezydenta Warszawy, ówczesny sekretarz miasta, na początku 2006 roku. Czyli to decyzja PiS – mówiła 17 października Hanna Gronkiewicz-Waltz.
To dopiero początek emocji, bo obie strony sporu szykują się do posiedzenia komisji, która na początku grudnia ma zająć się kwestią kamienicy przy Noakowskiego 16. Do niej część praw uzyskała rodzina prezydent. – To będzie chwila prawdy – mówił o tej rozprawie przewodniczący komisji Patryk Jaki.
W PO bez zmian
Nasi rozmówcy w Platformie Obywatelskiej zdają sobie sprawę ze szkód, jakie mogą wyrządzić rozprawy dotyczące Nabielaka 9 i Noakowskiego 16 dla pozycji partii Grzegorza Schetyny w stolicy. Zwłaszcza w chwili, gdy z każdym dniem bliżej do rozpoczęcia kampanii wyborczej. Jednak próby przekonania prezydent, że dla dobra partii i przyszłej kampanii powinna pojawić się na posiedzeniu komisji, spełzły na niczym. I nic w tej chwili nie wskazuje na to, by miałoby się to zmienić. – Ona po prostu nie chce – mówią pytani o Hannę Gronkiewicz-Waltz politycy PO. Czasami tym wypowiedziom towarzyszy wymowny gest wzruszenia ramion.
W samej Platformie nie ma jednak jedności w tej sprawie. Bronić prezydent na posiedzeniach zarządu miała zwłaszcza Ewa Kopacz. – Ona nie chce być ofiarą, której zetną głowę na oczach milionów Polaków tylko dlatego, że pan Jaki będzie startował w Warszawie i potrzebuje tego sukcesu – powiedziała była premier w ubiegłym tygodniu na antenie RMF.
Prezydent Warszawy przestanie być członkiem zarządu Platformy i wiceprzewodniczącą partii dopiero w połowie grudnia, gdy skończą się wewnętrzne wybory w partii, a Rada Krajowa wybierze nowe władze. To będzie jednak już po kluczowych rozprawach przed komisją.
Na postawę prezydent – na co liczyli niektórzy w partii – nie wpłynął wyrok WSA, który uchylił w ostatnią środę pierwszą z grzywien nałożonych na prezydent przez komisję za nieusprawiedliwione niestawiennictwo. Jak jednak wynika z naszych informacji, nie ma się co już spodziewać, że do końca wyborów w partii władze PO podejmą jakiekolwiek działania dyscyplinujące wobec prezydent.
Nazwisko Patryka Jakiego rzeczywiście pojawia się w kontekście wyborów prezydenckich w mieście jako potencjalnego kandydata.
Kto stał pod blokiem
Innym jest obecny marszałek Senatu Stanisław Karczewski. O rosnącej w ostatnich miesiącach rozpoznawalności Jakiego świadczy internetowa akcja #stałempodblokiem. To efekt przypomnienia archiwalnego tekstu Gazeta.pl o tytule. „Dziś wiceminister i wróg Gronkiewicz-Waltz. A kiedyś stał pod blokiem" ze zdjęciem wiceministra w dresie. Jaki napisał na Facebooku komentarz: „Tak, stałem pod blokiem, nawet w nim mieszkałem – tak jak miliony Polaków. Nie każdy miał wille w PL lub Szwecji". To przez weekend wywołało lawinę podobnych zdjęć, wpisów ze strony polityków i zwolenników Jakiego. Akcja pokazała, że Jaki potrafi ogniskować wokół siebie emocje prawicy, zwłaszcza w sieci. PiS podejmie decyzje na przełomie roku, m.in. na podstawie sondaży zamawianych dla partii. ©℗
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.