Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Igloo: góra śniegu i zabawa

Piotr Szymaniak, Maciej Miłosz 17-01-2010, ostatnia aktualizacja 18-01-2010 12:24

Zaczęło się na Bielanach, gdzie rodzina Różyckich wybudowała w ogrodzie igloo. Potem takie budowle postawili ich sąsiedzi. A w niedzielę śnieżny dom stawialiśmy z czytelnikami.

autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa

Zobacz, gdzie powstało nasze igloo!

To już nasze trzecie igloo – chwalił się 11-letni Franek Różycki. – Nasze budowaliśmy z tatą przez cały dzień. Mam nadzieję, że wytrzyma do kwietnia. Próbowałem w nim spać, ale zrezygnowałem po dwóch godzinach. Było za zimno – żałował chłopiec.

– Konstrukcja zimowego domku wcale nie jest trudna do postawienia. Poza tym to świetna zabawa. Nie szukaliśmy żadnych instrukcji budowy. Wzięliśmy łopaty, wyszliśmy na śnieg i jakoś poszło – opowiadał pan Andrzej, ojciec Franka.

Kilka dni później za łopaty i wiadra chwycili sąsiedzi Różyckich. Teraz przy ul. Kleczewskiej są już trzy igloo. – A dzieciaki zamiast przed komputerem spędzają czas na śniegu – dodaje pani Beata, mama Franka.

Eskimosi nad Wisłą

Zainspirowani dokonaniami rodziny Różyckich zaprosiliśmy naszych czytelników do postawienia igloo na miarę naszych czasów. Odpowiedzieli na nasz apel w Internecie i w niedzielne południe stawili się na placu budowy.

Wybraliśmy skwer nad Wisłostradą, tuż przy powstającym Centrum Nauki Kopernik i Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Kierownikami budowy mianowaliśmy Różyckich.

Mieliśmy łopaty i wiaderka. Wodę do budowy igloo przywieźli nam pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji (stawiając śnieżny domek pod blokiem, można brać wodę z mieszkania lub poprosić o nią dozorcę). – Świetny pomysł, trzymam za was kciuki – zagrzewał nas do pracy Jan Wolniewicz, kierowca beczkowozu.

Śniegu nie brakowało, gorzej było z mrozem. Dlatego musieliśmy zdecydować, jaka metodą stawiać nasz śnieżny dom. Po krótkiej naradzie skreśliliśmy igloo ze śniegowych cegieł i wybraliśmy metodę śniegowej kuli. Po usypaniu góry śniegu, trzeba w niej było wydrążyć komnatę i dobudować tunel wejściowy – wiatrołap.

– Więcej śniegu! – instruował pan Andrzej. – Teraz sypiemy, polewamy, a potem uklepujemy. I powtarzamy! – kierował budową.

Po godzinie wytężonej pracy udało się usypać pokaźnych rozmiarów kopiec. Jednak najgorsze wciąż było przed nami: drążenie, czyli krecia robota. – To się uda? Według mnie, zaraz się zawali – przewidywała najgorsze Natalia, dziewczyna jednego z budowniczych.

– Damy radę – odpowiadali optymiści. – Nie jesteśmy z cukru, śnieg nam nie straszny, a pomachać szuflą każdy może. To lepsze niż siłownia – ripostowali.

Choć na początku pojawiły się problemy z wyrzucaniem białego puchu na zewnątrz, to w miarę upływającego czasu szło nam coraz lepiej. Opanowaliśmy technikę wydłubywania.

Z każdą minutą igloo nabierało kształtów. Po trzech godzinach budowla była gotowa. Wrażenia? Bezcenne. – Wygląda nieźle. Pewnie macie tu jakąś herbatę „z prądem” na rozgrzewkę – mówili Ian i Paul z Dublina, którzy nie mogli się nadziwić śniegowej konstrukcji. Co chwila spacerowicze przystawali, zaglądali do środka, a ci bardziej odważni wchodzili do wnętrza. Dziennikarze „Życia Warszawy” decydują się zostać w igloo na noc. – Jak zmarzniemy, to pójdziemy się ogrzać do biblioteki uniwersyteckiej, teraz przed sesją jest otwarta do 5 rano – śmiali się. Okazuje się, że igloo może zbudować każdy. Oczywiście dzieci powinny to robić pod opieką dorosłych. Instrukcję budowli można znaleźć w Internecie. A potem zebrać grupę znajomych i spotkać się na śniegu. A tego nie powinno zabraknąć do końca stycznia.

Bawcie się zimą, czekamy na zdjęcia

Dość narzekania na śnieg i mróz! Rozpoczynamy akcję „My się zimy nie boimy”. Zachęcamy do zabawy na świeżym powietrzu: budowania igloo, stawiania lodowych rzeźb czy lepienia bałwanów. Wyciągnijcie z piwnic sanki, łyżwy czy narty biegowe.

I do lasu, na górki, do parków!

Czekamy też na zdjęcia z waszych zimowych szaleństw. Bierzcie telefony komórkowe, aparaty fotograficzne i pstrykajcie fotki. Może akurat zauważycie samochód tonący w śnieżnej zaspie albo gigantycznego bałwana czy zamek ze śniegu. Najbardziej oryginalne zdjęcia opublikujemy w gazecie. Przysyłajcie je na adres: czytelnik@zw.com.pl.

Zobacz relację wideo nagraną przez studio filmowe Dreamfield!

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane