Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Sepsa: bardzo trudna diagnoza

Ewa Zwierzchowska, Marta Ryczywolska 08-10-2009, ostatnia aktualizacja 09-10-2009 13:10

Miał 30 lat. Umarł na posocznicę, bo lekarze postawili złą diagnozę, a karetka nie przyjechała. Jego śmierć odnowiła pytania o procedury. – Erka nie może jeździć do każdego, kto ma gorączkę – nadal utrzymuje rzecznik pogotowia.

autor: Dominik Pisarek
źródło: Fotorzepa

Mam cenną kolekcję varsavianów, miała być dla niego. Komu ją teraz dam? – rwie się głos Lechowi Królikowskiemu, prezesowi Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. Jego syn Karol umarł w poniedziałek na sepsę. Pogotowie odmówiło mu pomocy, później lekarka postawiła złą diagnozę. – Jakim cudem lekarz nie potrafi rozpoznać sepsy? Czy ta choroba musi oznaczać wyrok śmierci? – pyta rozgoryczony.

Dr Marek Niemirski, rzecznik pogotowia ratunkowego i lekarz zespołu wyjazdowego, mówi: – Trzy tygodnie temu miałem wezwanie do 52-latka, który się dusił. Wcześniej miał 39 st. C. gorączki, bóle mięśni. Wziął leki na grypę i zasnął – opowiada. – Rano zaczął się dusić, miał siną, marmurkową skórę. Stwierdziłem zator tętnicy płucnej. 12 godz. później zmarł. Okazało się, że na sepsę.

Każdy ma inne objawy

Dlaczego tak trudno ją rozpoznać? Bo pierwsze objawy mogą przypominać zwykłe przeziębienie. Temperatura powyżej 38 st. C lub poniżej 36 st. C, niskie ciśnienie, ból głowy, przyspieszone oddech i tętno, sztywność karku, wybroczyny na skórze. – Każdy organizm ma inne objawy – mówi Niemirski. – Czy w takim razie karetka powinna jeździć do każdego z temperaturą czy bólem głowy? – pyta. – Mój syn miał temperaturę 35 st. C .To powinno uczulić lekarkę – mówi Lech Królikowski. Jednak pogotowie nie przysłało karetki. Czterdzieści godzin później Karol nie żył.

To dyspozytor pogotowia – pielęgniarka lub ratownik – decyduje, czy erka jest potrzebna. – Czy lekarze, dyspozytorzy są uwrażliwiani na sepsę? – Są uczulani na wszystkie choroby – mówi Niemirski. – Ale nikt nie potrafi rozpoznać sepsy przez telefon – stwierdza.

Dodaje, że w pogotowiu są określone procedury. Karetki jeżdżą tylko do poważnych przypadków: zawału, utraty przytomności, duszności, wypadków. Królikowski komentuje: – Czyli, żeby erka przyjechała, trzeba roztoczyć katastrofalną wizję, powiedzieć, że się umiera? Co to za procedura? Patologia. Dyspozytor musi znać objawy sepsy, pytać: jaka gorączka, czy są zmiany na skórze? – wylicza.

Przedszkolne zagrożenie

Czteroletnia córeczka Karola, który chorobą zaraził się prawdopodobnie w przedszkolu, leży w szpitalu pod obserwacją.

– W przedszkolach są meningokoki, które mogą wywoływać sepsę. Wie o tym każdy dyrektor. Od zeszłego roku mamy plan działań na wypadek zachorowań – mówi kierowniczka jednego ze stołecznych żłobków.

Ratusz planował akcję szczepień przeciwko meningokokom. Miała zacząć się w domach dziecka. Drugi wariant przewidywał szczepionki dla podopiecznych w żłobkach, a trzeci dla wszystkich maluchów zameldowanych w stolicy. Cięcia budżetowe przekreśliły te plany.

W zeszłym roku z powodu zakażenia tymi bakteriami zachorowało 48 osób. Za ok. 100 zł można się zaszczepić. Ale w 2008 r. zrobiło to ok. 20 tys. osób.

Czy pogotowie ratunkowe i lekarka popełnili błąd – rozstrzygnie Prokuratura Rejonowa Śródmieście. Wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Karola. Lech Królikowski, który w przyszłym tygodniu pochowa syna, zamierza lobbować przeciw sepsie. – Trzeba uczulić lekarzy. Wiedza o sepsie, tak jak o HIV, musi dotrzeć do ludzi – mówi. – Ale najpierw muszę dożyć pogrzebu. Potem trzeba zacząć działać – dodaje.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane