Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Pasażer w złych rękach

Konrad Majszyk 13-08-2008, ostatnia aktualizacja 15-08-2008 15:55

Kierowcy jeżdżą miejskimi autobusami po dwie doby bez odpoczynku. Często biorą zwolnienie u budżetowego przewoźnika, a w czasie „choroby“ dorabiają na czarno u prywatnego – twierdzi Inspekcja Transportu Drogowego.

autor: Bosiacki Roman
źródło: Fotorzepa

Funkcjonariusze ITD sprawdzili trzech przewoźników, którzy wożą codziennie warszawiaków na miejskich liniach. Wczoraj ogłosili: – Wyniki są bulwersujące.

Cyborg za kółkiem

Najwięcej nieprawidłowości odkryli w firmach prywatnych. W PKS Grodzisk Mazowiecki pracuje 25 kierowców z Ukrainy. Mundurowi ujawnili, że jeden spędził za kółkiem 44 godziny. W tym czasie miał tylko dwie godziny przerwy.

– Kierowca może pracować maksymalnie przez 10 godzin, po tym musi 11 godzin odpoczywać – podkreśla tymczasem zastępca szefa mazowieckiej ITD Sławomir Wołkowicz.

Funkcjonariusze nie zbadali, czy kierowca-rekordzista był pod wpływem narkotyków. Jak mówili wczoraj, to był „cień człowieka“. Wszczęli kontrolę po skardze z ambasady Ukrainy, do której dotarły informacje o patologiach za kierownicą.

ITD zapowiada złożenie w tej sprawie doniesienia do prokuratury. Straszy, że może się to skończyć nawet odebraniem licencji przewoźnikowi.W Miejskich Zakładach Autobusowych – mają 1,3 tys. autobusów – ITD odkryła kierowcę, który udawał chorego. Złożył w kadrach druk L-4... i jeździł u prywatnego przewoźnika ITS Michalczewski, który również świadczy usługi dla miasta.

– Takie dorabianie to codzienność. Pieniądze u prywaciarza są wypłacane często prosto do kieszeni, bez umowy i podatku – mówi anonimowo kierowca MZA (nazwisko do wiadomości redakcji). – Moja pensja w MZA to 2,8 tys. zł brutto, z premią, miesięcznie. U prywatnego mam 1,5-2 tys. na czysto.Zdarza się, że kierowca jeździ w barwach MZA np. od godz. 5 do 13, a po wyjściu z zajezdni melduje się u „prywaciarza“, u którego jeździ do 23.– To tylko jedna z opcji – opowiada „ŻW“ kierowca. – Proszę spojrzeć, ile pod dowolną zajezdnią stoi także taksówek. Kierowca ledwo żywy wraca z trasy, pije kawę z red-bullem i jeździ kilka godzin na taryfie.

Ciche przyzwolenie

O podobnych procederach pisaliśmy już w 2006 r.Według naszych informatorów, w branży panuje ciche przyzwolenie na łamanie reguł i narażanie życia pasażerów. W praktyce nikt nie pyta, czy kierowca dorabia u konkurencji. Dlaczego? Po otwarciu rynku brytyjskiego w Polsce brakuje kierowców.

Na firmy ITS Michalczewski i PKS Grodzisk Mazowiecki kontrolerzy nałożyli za drastyczne przekraczanie czasu pracy kierowców po 30 tys. zł kary – na tyle pozwala prawo. Inspektor Łuczycki stwierdził, że, gdyby nie ograniczenia ustawowe, kary wyniosłyby nawet 300 tys. zł. MZA będzie musiało jeszcze zapłacić 12 tys. zł – m.in. za brak aktualnych badań lekarskich i psychologicznych.

– W Warszawie każdego dnia firmy dla zysku narażają zdrowie pasażerów – mówi ostro szef ITD na Mazowszu Andrzej Łuczycki.

W stolicy dochodzi miesięcznie do ponad 300 kolizji z udziałem autobusów.

Dodaj swoja opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane