Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bezmyślny odstrzał? Śledztwo w toku

Robert Rybarczyk 13-05-2008, ostatnia aktualizacja 14-05-2008 22:19

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota wszczęła śledztwo w sprawie łosia zastrzelonego w Ursusie. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyli obrońcy praw zwierząt. Śledczy wyjaśnią, czy łowczy podjął właściwą decyzję.

Łoś widziany w okolicach Ząbek
autor: Bartłomiej Malanowski
źródło: Mat. nadesłany
Łoś widziany w okolicach Ząbek
autor: Bartłomiej Melanowski
źródło: Fotorzepa
autor: Bartłomiej Melanowski
źródło: Fotorzepa

W poniedziałek o świcie Wojtek Frąckiewicz wracał z kolegą do domu z imprezy. Weszli do niewielkiego parku w Al. Jerozolimskich (na wysokości stacji PKP Ursus). – Było jeszcze ciemno, kiedy nagle zobaczyliśmy łosia. Zadzwoniliśmy na policję. Zwierzak stał spokojnie, kolega nawet podszedł do niego i zrobił zdjęcie. Potem przyjechała straż miejska i policja – opowiada.Dopiero wtedy łoś się spłoszył i uciekł. Funkcjonariusze pojechali za nim samochodami. Ale zwierz wrócił do parku.

– Wtedy przyjechał gość z karabinem. Strzelił raz, łoś przysiadł. Potem drugi raz. Podszedłem do tego myśliwego i zapytałem, czy go uśpił. Powiedział, że tak. Ludzie na przystanku też myśleli, że łoś sobie teraz pośpi.

Do straży miejskiej zgłoszenie dotarło o godz. 4.47. –Wezwaliśmy łowczego i weterynarza. To standardowa procedura – tłumaczy rzecznik Agnieszka Dębińska-Kubicka.

To łowczy decyduje

Pierwszy przyjechał łowczy Krzysztof Geras. – Podczas takich akcji to właśnie on – a nie straż czy policja – decyduje o wszystkim. Tym razem stwierdził, że zwierzę zagraża ludziom – dodaje Dębińska-Kubicka.Dlaczego? – pytamy Gerasa.

– Łoś się przemieszczał – tłumaczy. – Biegł po ulicy i w parku. Był nieprzewidywalny dla ludzi i agresywny. Podjąłem trafną decyzję. Ważniejsze jest dla mnie w takiej sytuacji życie ludzi niż zwierzęcia. Geras czytał relację w TVN24.

– Piszą, że zabiłem łosia z zimną krwią. A jak miałem go zabić? Gdybym zrobił to w gorączce, nie nadawałbym się do tej pracy. Ponieważ muszę mieć przestrzeń do strzału, policja zabezpieczyła miejsce i nie wpuszczała ludzi do parku. Wtedy strzeliłem.

Nieoficjalnie strażnicy przyznają, że przekonywali łowczego, by nie zabijał zwierzaka. Że lekarz weterynarii już jedzie i go uśpi, a wtedy przewiozą zwierzę do Kampinosu.

Gdy rodziny Wojtka i jego kolegi dowiedziały się o tym, że ktoś jednak zabił łosia, zawiadomiły Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. – Ustawa o ochronie zwierząt przewiduje karę za nieuzasadnione zabicie zwierzęcia. Wysyłamy właśnie wniosek do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez łowczego – mówi Diana Malinowska z TOnZ-u.

Prokuratura zbada

Wszystkie meldunki z tej sprawy przesłała także policja. – Jest za wcześnie, by ocenić, czy zwierzę zagrażało ludziom, i czy myśliwy mógł wtedy strzelać. Zbada to prokuratura – mówił Marcin Szyndler, rzecznik policji.

Łowczy został zawieszony w czynnościach służbowych do czasu zakończenia postępowania.

Edyta Figat z działu łowiectwa Kampinoskiego Parku Narodowego powiedziała, że łosie na wiosnę migrują, bo szukają nowych terenów do rozmnażania.

– Łosiów jest za dużo, ok. 200 sztuk. A ponieważ są pod ochroną, nie można do nich strzelać w lesie. Zapytaliśmy ją, czy nie można uśpić części łosi, zapakować na samochód i przewieźć do innego lasu? – Nie ma na to pieniędzy. Nikt nie da gwarancji, że się wybudzą. Najlepiej byłoby znieść na jakiś czas ochronę i część odstrzelić – mówi.

Atakował czy nie?

Geras należy do zarządu Koła Łowieckiego Brać Łowiecka przy Wydziale Leśnym SGGW. Jego członkowie znają się właśnie z uczelni. Sekretarz koła Ewa Polak mówi, że łowczy to ważna funkcja. – To on wydaje odstrzały myśliwym, czyli decyduje, kto będzie strzelał w sezonie – mówi.

– Jeśli łowczy naruszył prawo, może mu grozić nie tylko odpowiedzialność służbowa, ale też karna – mówił w TVN24 Marek Duszyński, prawnik z Polskiego Związku Łowieckiego. – Film jest zbyt krótki, aby na jego podstawie ocenić sytuację. Trudno stwierdzić, jak zwierzę zachowywało się, zanim zaczęto je nagrywać.

Wojtek Frąckiewicz nagrał całe zdarzenie na komórkę. Nie widać na nim, że łoś mógłby komuś zagrażać. Nie szarżował na ludzi, lecz stał bezradnie.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane