Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Swoje życie poświęciła potrzebującym. Warto przypomnieć jej słowa

Życie Warszawy 12-05-2008, ostatnia aktualizacja 12-05-2008 22:29

o Antysemityźmie i Jedwabnem

– Czy cztery tysiące Sprawiedliwych na 25 milionów Polaków przed wojną to dużo czy mało? Czy spowiadacie się, rodacy, z grzechu antysemityzmu? Nie mamy się czym chwalić, raczej winniśmy czuć zażenowanie. Jest i był antysemityzm, w czasie wojny byli i tacy, którzy się cieszyli, że Hitler robi za nas tę brudną robotę.

Co roku, w kwietniu, myślę o powstańcach z getta. Była piękna pogoda, kiedy rozmodleni warszawiacy wyszli z kościołów i ujrzeli czarną chmurę nad gettem. Nikt nie pomógł, poza pojedynczymi żołnierzami AK.

Potrzebna jest Polakom spowiedź. I ogólnonarodowa pielgrzymka do Jedwabnego, jak do Częstochowy. Tam, na klęczkach, z pokorą, powinniśmy całować ziemię zroszoną krwią (...). —szyp, „Gazeta wyborcza”

O ratowaniu żydowskich dzieci

– W 1942 r., kiedy zaczęły się masowe wysiedlenia, wyłoniły się nowe zadania: wyprowadzić jak najwięcej Żydów, a przede wszystkim dzieci żydowskie, poza mury getta.

Nasze możliwości finansowe coraz bardziej się kurczyły i zapewne nie bylibyśmy w stanie kontynuować tej działalności, gdyby nie fakt, że w owym czasie powstała Rada Pomocy Żydom – mówiła w książce Władysława Bartoszewskiego „Ten jest z ojczyzny mojej“.

– Ojciec mnie nauczył, że gdy człowiek tonie, trzeba mu podać rękę – wspominała po latach. – Początkowo kierowałam się raczej pobudkami emocjonalnymi, zdając sobie sprawę z potworności wegetacji za murami, starałam się pomóc dawnym przyjaciołom. —szyp, „Gazeta wyborcza“

O powracających koszmarach

– Do dziś śni mi się mieszkanie w getcie, z którego chcę uratować dziecko. Mówię rodzicom: „Umieszczę wasze dziecko u dobrej, polskiej rodziny albo w zakładzie opiekuńczym“. Matka i babka rzucają się na maleństwo, obsypują je pocałunkami. Płacz, spazmy.

Ojciec pyta: „Jaka jest gwarancja, że dziecko przeżyje wojnę? Odpowiadam, że żadna. Nie wiem nawet, czy wyjdę z nim teraz żywa z getta. W tych snach oni wciąż nie oddają dziecka. Nazajutrz, kiedy znów wracam do ich mieszkania, ono jest już puste. Ten sen powraca wielokrotnie. (...) Za mało dzieci uratowałam. Ulice były pełne żebrzących dzieci. Widziałem je, wchodząc do getta. Gdy po paru godzinach wracałam, często leżały tylko trupki przykryte gazetami.

—książka „Matka dzieci Holocaustu“ Anny Mieszkowskiej

Życie Warszawy

Najczęściej czytane