Wielki park rozrywki we wsi Złotokłos
Baseny, rollercoastery, karuzele, kompleks SPA i miliony klientów. W miejscowości Złotokłos w gminie Piaseczno ma powstać park rozrywki. Część mieszkańców protestuje.
Park tematyczny ma zająć prawie 40 ha. Inwestor planuje budowę aquaparku z atrakcjami dla wszystkich grup wiekowych: mają być i wodne karuzele, i kompleks SPA z saunami mokrymi, suchymi, masażami oraz zabiegami leczniczymi. W rozrywkowym miasteczku powstanie także kolejka wąskotorowa oraz rollercoaster „Bumerang”. Oczywiście nie zabraknie także punktów gastronomicznych.
– Pracujemy nad projektem od 2009 roku. Budowa ruszy, kiedy uda nam się uzyskać wszystkie pozwolenia. Już wystąpiliśmy o tzw. decyzję środowiskową. Nie chcę na razie podawać dat – wyjaśnia Sebastian Barbasiewicz z firmy Les Palm, która zamierza budować Adventure World Warsaw. – W naszym parku zatrudnienie znajdzie ok. 300 osób. Atrakcje nie będą tanie, ale za to na najwyższym poziomie.
Choć nie chce zdradzać, ile cała inwestycja ma kosztować, to nieoficjalnie wiadomo, że na ziemię, na której ma powstać park, podpisano już przedwstępne umowy zakupu. Finalizacja ma nastąpić po uzyskaniu wspomnianych pozwoleń.
Hałas nieobliczalny
Mimo że w najbardziej optymistycznym wariancie inwestycja powstanie dopiero za dwa lata, to projekt już teraz spotkał się ze sprzeciwem mieszkańców Złotokłosa.
– Nasza wieś się rozwija, przybywa ludzi. Ale tworzenie gigantycznego parku rozrywki nie uwzględnia potrzeb lokalnych mieszkańców – oburza się mieszkająca w Złotokłosie Anna Bizon. – Jak to jest możliwe, że pozwolenie na inwestycję będzie wydane na podstawie zaniżonych i niepełnych obliczeń dotyczących chociażby hałasu czy negatywnego wpływu na środowisko? Jak to możliwe, że w raporcie środowiskowym firma wynajęta przez inwestora zagrożenia płynące z masowego parku rozrywki przedstawia tak, jakby to był ogródek piwny, a nie atrakcja dla setek tysięcy ludzi? – pyta.
Dojazd problematyczny
Mieszkańcy obawiają się przede wszystkim gigantycznych utrudnień komunikacyjnych. Obecnie dojazd do wsi, do której prowadzą trzy drogi asfaltowe, jest trudny. Trzeba jechać przez Janki lub Piaseczno, a wiadomo, że tą samą drogą codziennie podążają dziesiątki tysięcy warszawiaków.
Inwestor przewiduje, że docelowo do parku będą przyjeżdżać rocznie prawie dwa miliony samochodów. Jeśli infrastruktura się nie zmieni, to może to doprowadzić do paraliżu komunikacyjnego.
Les Palm szuka porozumienia. – Chcemy współpracować z lokalną społecznością. Nie mamy zamiaru niczego narzucać. Oczekujemy zgody na inwestycję. Np. jeśli hałas będzie wykraczał poza granice obiektu, to ustawimy dodatkowe ekrany akustyczne – zapewnia Barbasiewicz. – Limit sprzedanych biletów na dany dzień będzie wyznaczała maksymalna przepustowość dróg. Internetowy system sprzedaży wejściówek pozwoli nam to kontrolować i nie dopuścić do korków. A wjazd do parku nie będzie w samym Złotokłosie, tylko na granicy wsi – ripostuje. I dodaje, że wzdłuż granicy działki będzie przebiegać droga S7, która będzie generować znacznie większy hałas. – Zresztą dopóki nie będzie S7, dopóty klientów będzie mniej – zapewnia przedstawiciel parku.
Droga ekspresowa jest w planach, ale na razie nie wiadomo, kiedy powstanie. Co najmniej przez kilka lat ruch do parku musiałby się odbywać przez Janki i Piaseczno.
Władze patrzą starannie
– Wnioski złożone przez inwestora rozpatrujemy z należytą starannością, bez specjalnego traktowania. Nie dziwię się, że tak duża inwestycja wzbudza kontrowersje – tłumaczy Daniel Putkiewicz, wiceburmistrz gminy Piaseczno, na terenie której ma się znaleźć park. – We wszystkich postępowaniach dotyczących inwestycji chcemy zapewnić jak największy udział mieszkańców.
Już jutro odbędzie się spotkanie mieszkańców i władz gminy z przedstawicielem inwestora (w Szkole Podstawowej w Złotokłosie, ul. Traugutta 10, o godz. 19).
Dotychczasowe plany budowy parków rozrywki w stolicy i okolicach kończyły się na zapowiedziach. Tak było w przypadku parku, który chciał na Bemowie stworzyć Michael Jackson.
A w Mszczonowie izraelski inwestor prowadzi rozmowy ostatniej szansy z właścicielami, którzy nie chcą sprzedać ziemi.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.