Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wyróżniamy się brudem

13-03-2008, ostatnia aktualizacja 27-03-2008 07:48

Z dr. Markiem Więckowskim, badaczem warszawskiego rynku turystycznego z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk rozmawiał Marcin Szymaniak.

W rankingu portalu TripAdvisor Warszawa okazała się po Brukseli drugim wśród najnudniejszych miast Europy. Jest pan zaskoczony?

Marek Więckowski: Nie. Warszawa przecież nie istnieje na turystycznej mapie Europy Zachodniej. Za mało jest tu atrakcji dla imprezującej młodzieży, naszymi restauracjami czy ofertą kulturalną trudno nam konkurować z miastami zachodnimi. Zabytki? Jaką atrakcją jest dla Francuza Zamek Królewski czy Wilanów? On ma przecież u siebie takich obiektów na pęczki. Ludzie z zagranicy przyjeżdżają więc do nas głównie w celach biznesowych – w statystykach ta grupa coraz bardziej przeważa. Stolica Polski staje się miastem drogich hoteli i konferencji gospodarczych; balangowicze i ludzie szukający wypoczynku coraz częściej wybierają inne miasta. I, co ciekawe, gdy tym biznesowym gościom zadaje się w ankietach pytanie, czy przyjechaliby tu drugi raz, w celu turystycznym, większość odpowiada: „nie”.

Co im się u nas nie podoba?

Pytani w ankietach na granicach i na lotniskach o największe wady Polski wskazują głównie dwie rzeczy: brud i złe warunki sanitarne. W Warszawie te elementy są jeszcze bardziej doskwierające niż w skali całego kraju. Poza miastem można sobie przecież jakoś poradzić, w mieście jest z tym gorzej. Publicznych sanitariatów w Warszawie brak, a te nieliczne, które istnieją, są brudne. Słowo „brud” oczywiście co innego znaczy dla Francuza, a co innego dla Niemca, ale pamiętajmy, że 40 procent spośród odwiedzających Warszawę gości to właśnie Niemcy. Weźmy taką sytuację: porządny Niemiec w garniturku przyjeżdża pociągiem do Warszawy załatwiać sprawy biznesowe. Wysiada na Dworcu Centralnym, rozgląda się, czuje ten charakterystyczny zapaszek i... przeżywa szok. Nic dziwnego, że nie ma potem ochoty wrócić tu z rodziną na zwiedzanie.

Warszawę można by było wypucować, ale zaraz pojawi się znany argument: przecież nie ma na to pieniędzy.

Wbrew pozorom koszty dbałości o estetykę miasta nie są takie wielkie, jeśli weźmie się pod uwagę płynące z tego korzyści. Niektóre miasta zachodnioeuropejskie wydają na estetykę spore kwoty, 1 – 1,5 proc. ich budżetów. Polacy często jadą do jakiegoś miasta na Zachodzie i dziwią się, że takie wszystko zadbane, wypielęgnowane, czyste, że wszędzie kwiaty i fontanny. Ale potem właśnie do takich miejsc chce im się wracać, i te miasta na tym zarabiają.

To prawda, że Kraków właśnie wyprzedził stolicę pod względem liczby turystów?

Według oficjalnych danych GUS, w 2007r. Warszawa przyjęła 1 mln 800 tys. turystów zagranicznych, Kraków 1 mln 700 tys. Kiedy jednak weźmiemy pod uwagę zakwaterowanie w obiektach nieobjętych statystyką GUS, Kraków wyprzedza stolicę. Szacunki mówią o 3 milionach turystów zagranicznych w Krakowie i 2 – 2,5 miliona w Warszawie. Zważywszy na liczby mieszkańców obu miast, Kraków osiągnął bardzo przyzwoity wynik europejski, natomiast wynik Warszawy jest, delikatnie mówiąc, niespecjalny. Dlaczego? Kraków ma ciekawszą ofertę wokół miasta – Oświęcim, Wieliczka. Poza tym wygrywa z Warszawą otoczką papieską – Jan Paweł II jest rozpoznawany w Europie i wielu turystów chce zobaczyć „papieskie miejsca”.

Tłumy podpitych Anglików nie przyjeżdżają jednak do Krakowa dla papieża!

Oczywiście, w tym przypadku decyduje co innego. Ci Anglicy przyjeżdżają do Krakowa, a nie do Warszawy, głównie ze względu na brak tanich połączeń lotniczych ze stolicą. Cóż, nowe lotnisko starcza na tylu przylatujących, ilu już było; na nowych nie ma miejsca. Nie przewidziano, że będzie taki skok liczby pasażerów. Poza tym w Krakowie młodzi ludzie chwalą sobie bazę hotelową średniej klasy, której w Warszawie brakuje. Na początku lat 90. oba miasta miały po dwa, trzy hostele średniej klasy. Obecnie Warszawa ma ich dziewięć, natomiast Kraków... 90! Na Starym Mieście niektórzy próbują ostatnio coś budować, ale są spore problemy – sąsiedzi zaraz narzekają, a miasto nie jest skore do pomocy. Młodzi ludzie na Zachodzie szukają tymczasem tanich ofert. Gdy ktoś ma do wyboru weekend w Rzymie za 150 euro i w Warszawie za 200 – 250, to chyba decyzja jest prosta.

O ile więcej turystów odwiedza miasta europejskie porównywalne z Warszawą?

Takie miasta na Zachodzie osiągają poziom 5 – 6 milionów zagranicznych gości, czyli dwa, trzy razy więcej niż Warszawa. W naszym regionie zdecydowanie wyprzedza Warszawę czeska Praga, z 4 milionami turystów. Nie ma się czemu dziwić: stolica Czech ma nie tylko zachowane zabytki, ale również jest bardziej zadbana, czystsza i ma lepsze połączenia.

Co polecać turystom, żeby się u nas nie nudzili i chcieli wrócić?

Ludzie z Zachodu wyjeżdżają za granicę, żeby zobaczyć inność, poznać coś, czego nie mają u siebie. Dla nas warszawska Praga i Pałac Kultury są „be”, ale dla ludzi z Zachodu to właśnie one są atrakcyjne. Dlatego powinny być ważnym elementem promocji Warszawy. W Pradze tkwi duży potencjał, szczególnie z punktu widzenia młodzieży. Dla młodych ona jest fajna, jest „fun”. Mamy tu ciekawe imprezownie, teatry, stare fabryki, które można zwiedzać. Fabryka Napojów Spirytusowych może być bardzo ciekawym obiektem dla zagranicznego turysty, przecież powszechnie wiadomo, że Polska kojarzy się na Zachodzie z wysokoprocentowym alkoholem. Natomiast powielaniem schematów wiele się nie osiągnie. Warszawska Starówka nie jest atrakcyjna dla zachodniego turysty i zapewne nie będzie.

Powinna obowiązywać też zasada, że nie promujemy „wszystkiego dla wszystkich”. Trzeba docierać z konkretną ofertą do węższych grup odbiorców. Okazuje się na przykład, że dla Włochów i Hiszpanów ciekawe są Łazienki i Wilanów. Dlaczego, skoro mają u siebie tyle pałaców? Otóż dlatego, że są to budowle w zupełnie innym stylu, ze specyficznym typem ogrodów, niespotykanym u nich. Ale już we Francji nie warto ich promować, bo Francuzi mają tysiąc podobnych pałaców i dla nich to nie jest żadna atrakcja.

Władze Warszawy proszą pana o radę: który obiekt umieszczać na pierwszej stronie wysokonakładowego folderu promującego miasto. Co pan radzi?

Trudne pytanie. Zamek Królewski? Odpada. Kiedyś moja znajoma przyjechała do Warszawy i w ogóle nie mogła go znaleźć; przecież on się niczym specjalnie nie wyróżnia wśród otaczających go budynków. Pałac Kultury? Niemożliwe ze względu na jego historię, a poza tym jest coraz szczelniej otaczany przez różne wieżowce i z niektórych miejsc już go nawet nie widać. Być może doradziłbym więc, żeby promować nie jeden obiekt, ale Warszawę jako miasto, gdzie turysta ma wszystko w pigułce na jednym miejscu: duże parki, pałace, niedługo będzie i stadion. Skupienie tego typu obiektów to ewenement na skalę europejską. Lotnisko też zresztą mamy bardzo blisko centrum. Zachodni turyści przyjeżdżający w ciepłych miesiącach są zaskoczeni, że Warszawa jest tak zielona. Myślę, że moglibyśmy to wykorzystać.

Przedstaw swój punkt widzenia

Życie Warszawy

Najczęściej czytane