Ratusz sięgnie po pieniądze do kieszeni warszawiaków
Likwidacja linii autobusowych i zmniejszenie kursów metra już nie wystarczą. Urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz szykują kolejne cięcia
Zanosi się na kolejne podwyżki i ograniczanie wydatków na inwestycje. Skarbnik miasta przedstawił wczoraj pierwsze rozliczenie ubiegłorocznego budżetu. Nie jest optymistyczne.
Stołeczny samorząd w 2012 roku wydał 12,6 mld zł, a „zarobił" 11,9 mld zł. – Ubiegły rok potwierdził, że w kolejnych latach nie możemy się spodziewać istotnego wzrostu dochodów z podatków – mówi skarbnik miasta Mirosław Czekaj.
Wpływy z podatków od firm i osób fizycznych oraz od czynności cywilnoprawnych były aż o 115 mln zł niższe, niż przewidywano.
– To, że na początku roku plan tych dochodów był zbyt optymistyczny, rozumiem. Ale jeśli nawet w listopadzie nie udało się przewidzieć, ile w grudniu wyniesie ten podatek, to znaczy, że kryzys zaczyna być głęboki – komentuje radny PiS Dariusz Figura.
Tendencję spadkową potwierdzają pierwsze miesiące tego roku. Znów wpływy z PIT, CIT i PCC są niższe niż w 2012 w tym samym okresie.
– A to oznacza, że planowany przez panią prezydent awaryjny plan B nie wystarczy. Trzeba będzie przejść do planu C, czyli jeszcze większych oszczędności – komentuje radny Figura.
Nieoficjalnie słyszymy, że tegoroczne wydatki trzeba będzie zredukować co najmniej o pół miliarda. Z czego? Nie wiadomo.
Na początku roku prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, spodziewając się niższych wpływów, zapowiadała, że w ramach planu B trzeba będzie m.in. ograniczyć częstotliwość kursowania autobusów. ZTM postulował też rezygnację z nocnych kursów metra, ale radni zaczęli głośno oponować.
– Jeśli dochody będą spadać dalej, obawiam się, że Platforma zechce znów sięgnąć do kieszeni warszawiaków przez kolejne podwyżki, np. poszerzenie najdroższej strefy czynszów. A likwidacja linii autobusowych nie wystarczy i metro nocą przestanie jednak jeździć – przewiduje szef warszawskiego SLD radny Sebastian Wierzbicki.
Na razie skarbnik miasta postanowił powiększyć pulę tych zamrożonych wydatków do 377 mln zł (było 329 mln). Z czego jeszcze zrezygnować, by wyszło 500 mln zł? – Na razie ani radni, ani urzędnicy nie mają pomysłu, a nieoficjalnie przyznają: – Jest naprawdę źle.
Kolejna kryzysowa pozycja z 2012 r. to dochody ze sprzedaży nieruchomości, które w 2012 roku ledwie osiągnęły poziom sprzed... czterech lat. W 2008 r. było to 243 mln zł, w 2012 – 255 mln. I w tym roku też nie będzie lepiej.
Dodatkowym obciążeniem dla stolicy są rygorystyczne przepisy dotyczące odszkodowań w ramach roszczeń reprywatyzacyjnych. I – ciągle – janosikowe. W ubiegłym roku wypłacono 290 mln zł w ramach odszkodowań za zajęte dekretem Bieruta nieruchomości, których nie da się zwrócić. A podatek Warszawy dla biedniejszych gmin, niezmieniony mimo złożonej w Sejmie inicjatywy obywatelskiej, pochłonął 828 mln zł.
Jedynym optymistycznym akcentem tego podsumowania są dotacje z Unii Europejskiej, które sięgnęły rekordowego pułapu 1,1 mld zł.
Zgodnie przepisami radni muszą rozliczyć prezydenta z ubiegłorocznego budżetu najpóźniej do 30 czerwca. Rada Warszawy planuje dyskusję nad absolutorium dla Hanny Gronkiewicz-Waltz na 20 czerwca.
Już wczoraj jednak dawało się przewidzieć wynik tego głosowania. PO ma większość w 60-osobowej radzie i nie ma politycznego interesu w tym, by prezydent, która planuje reelekcję na trzecią kadencję, tego absolutorium nie dostała. – Oczywiście, że udzielimy absolutorium, bo już widać, że zarządzanie miastem w trudnej sytuacji finansowej było sensowne. Ale przed tym głosowaniem będziemy jeszcze szczegółowo analizować konkretne wskaźniki, których na razie nie mamy –stwierdza szef klubu PO Jarosław Szostakowski.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki i.kraj@rp.pl
Szczaw i mirabelki na sesji rady miasta
Reprezentacje radnych PiS, Ruchu Palikota i Wspólnoty Samorządowej przygotowały niecodzienną interpelację do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Domagają się, by udostępniła mieszkańcom mapę nasypów kolejowych porośniętych szczawiem oraz „sadów i zadrzewień owocowych ze szczególnym uwzględnieniem śliwek mirabelek" – napisali. To reakcja opozycji na słynną już wypowiedz posła PO Stefana Niesiołowskiego o tym, że w Polsce nie ma głodnych dzieci. – Z głupotą i chamstwem można walczyć różnymi metodami. My wybraliśmy ostrze satyry – stwierdza Michał Serzycki, radny PiS. Wiceprezydent Włodzimierz Paszyński miał dla inicjatorów jedną radę: – Jeśli radni czują się niedożywieni, mogą skorzystać z licznych w stolicy jadłodajni. Nie muszą szukać nasypów. A w kuluarach obrad Rady Warszawy powstała puenta: – Niech spadają na szczaw, przegryzając mirabelkami.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.